Dreszczowce w Zduńskiej Woli i Białymstoku

14.10.17Utworzono
/uploads/assets/496/bialystok.jpg
Nie brakowało emocji w dwóch sobotnich meczach Futsal Ekstraklasy. Tym razem wygrywały drużyny, które przystępowały do tych pojedynków z niższych pozycji w tabeli. Ciężko jednak mówić o niespodziankach, zwłaszcza o meczu w Zduńskiej Woli, gdzie zwyciężył przecież aktualny wicemistrz Polski.

 

Mecz w Zduńskiej Woli nie zawiódł kibiców. Konfrontacje Gatty z Piastem w poprzednim sezonie dostarczały kibicom wielu emocji, podobnie było w sobotnim pojedynku, w którym pierwszoplanowe role odgrywali gracze doświadczeni. Chociaż młodzi – w obu klubach – mają coraz więcej do powiedzenia, to jednak doświadczenie cały czas jest w cenie...

 

Pokazał to chociażby Daniel Krawczyk – strzelec dwóch bramek dla Gatty. Już w 18 sekundzie był bliski wpisania się na listę strzelców. W kolejnych fragmentach to gliwiczanie jednak częściej dochodzili do czystych sytuacji. Przemysław Dewucki sam mógł zdobyć dwie bramki, raz na jego drodze stanął... popularny „Krawiec”. Skutecznością pod drugą bramką Krawczyk popisał się w samej końcówce pierwszej połowy. Fantastycznym uderzeniem z dalszej odległości dał gospodarzom prowadzenie. Wcześniej Aleksandra Waszkę próbowali zaskoczyć chociażby Igor Sobalczyk i Mariusz Milewski.

 

Skuteczność Gatta poprawiła w drugiej odsłonie. Najpierw Michał Marciniak, a następnie raz jeszcze Krawczyk i sytuacja Piastunek w 33. minucie wydawała się bardzo trudna. Szybko jednak przywrócił nadzieję gościom Dewucki, a jeszcze bardziej emocje zwiększył Coutinho. Jego gol – na nieszczęście gliwiczan – był jednak ostatnim trafieniem w tym meczu, chociaż sytuacje miały obie ekipy. Gatta wygrała pierwszy mecz w tym sezonie, Piast natomiast w Zduńskiej Woli stracił pierwsze bramki, jak i punkty.

 

Gatta Active Zduńska Wola – Piast Gliwice 3:2 (1:0)

Bramki: Krawczyk 2 (20, 33), Marciniak (25) – Dewucki (35), Coutinho (39)

 

Z wielkimi nadziejami czekali na mecz z ekipą z Małopolski kibice w Białymstoku. Liczyli na pierwsze, historyczne zwycięstwo w Futsal Ekstraklasie, a w najgorszym wypadku na powiększenie dorobku punktowego. Sęk jednak w tym, że taki sam cel mieli goście, którzy sezon zaczęli od dwóch porażek. Spotkanie fantastycznie rozpoczęło się dla gości – w jakiś sposób również ułożyło przebieg dalszej rywalizacji. W 2. minucie bramkę dla drużyny z Wieliczki zdobył Tomasz Bieda. Gospodarze co prawda szybko odpowiedzieli – bo już w szóstej minucie za sprawą Mateusza Lisowskiego – ale lepsze wrażenie sprawiali goście z Małopolski.

 

Gospodarze dodatkowo nie wykorzystali przedłużonego rzutu karnego, natomiast drużyna gości pokazała jak wykorzystywać ten stały fragment gry. W ten sposób bramkę w 19. minucie zdobył Wojciech Przybył. Gol ten dał pierwsze trzy punkty gościom w tym sezonie, bo po przerwie gospodarze nie mogli przełamać strzegącego bramki MKF Kamila Dworzeckiego. Dla byłego bramkarza Wisły Krakbet Kraków był to debiut w barwach drużyny z Wieliczki i powrót na rodzime parkiety po pobycie w Niemczech.

 

MOKS Słoneczny Stok Białystok – MKF Solne Miasto Wieliczka 1:2 (1:2)

Bramki: Lisowski (6) – Bieda (2), Przybył (19)

 

foto: www.bia24.pl