Andrzej Szłapa. "Znamy swoją wartość"

06.09.17Utworzono
/uploads/assets/401/trener_szlapa_5.jpg
Z futsalem związany właściwie „od zawsze”. Doskonały zawodnik – wielokrotny mistrz Polski, reprezentant kraju. Właściwie nikomu, kto interesuje się piłką halową nie trzeba przedstawiać trenera Rekordu Bielsko-Biała. Andrzej Szłapa opowiada o tym, co czeka złotych medalistów w najbliższym czasie.

- Jest w Bielsku-Białej presja na zdobycie mistrzostwa? Kiedy rozmawia się z przedstawicielami innych ekip, zwykle mówią, że wy jesteście głównym pretendentem do złota.

 

- Na pewno taka sytuacja nie jest prosta. Wiadomo, że presja z zewnątrz jest, wiele osób upatruje w nas faworytów do kolejnego mistrzostwa. My staramy się o tym wszystkim nie myśleć i po prostu będziemy koncentrować się na najbliższych meczach. To jedyna droga, inaczej chyba byśmy zwariowali.

 

- Czyli nie ma monotonnego wkładania zawodnikom do głów, że na koniec czeka na nich tytuł…

 

- Im nie trzeba tego wpajać. Mam takie wrażenie, graniczące z pewnością, że zawodnicy doskonale czują, iż mamy mocną drużynę i – nie ma co ukrywać – celujemy w złoto. Natomiast wszyscy pamiętamy i rozumiemy: to jest futsal. Różnie w życiu bywa, różnie się może sezon ułożyć i wiele rzeczy może się zdarzyć. Świat się na pewno nie zawali jak mistrzostwa nie zdobędziemy, fakty zaś są takie, że jesteśmy faworytem i wypadałoby je jednak zdobyć.

 

- Wypadliście bardzo dobrze w pucharowym turnieju w Danii, tak naprawdę to początek europejskiej drogi. Już rozpracowujecie kolejnych rywali czy jeszcze jest na to czas, bo turniej dopiero w październiku?

 

- Ja naszych przeciwników oglądam w akcji, mam swoją opinię na ich temat. Natomiast tą wiedzą nie obarczam na razie graczy. Oni mają teraz tygodniową przerwę, odpoczywają, ładują „akumulatory”, od wielu tygodni trenujemy i chciałem, aby zawodnicy odpoczęli nieco od siebie. Czeka nas już wkrótce spotkanie o Superpuchar, rusza liga, potem najważniejsza dla nas impreza, czyli następny etap Ligi Mistrzów.

 

- I tutaj ponownie wracamy do presji. Musicie awansować do głównej rundy Ligi Mistrzów?

 

- My nic nie musimy… Staramy sami sobie nie narzucać presji. Wiemy, że są oczekiwania. Jesteśmy w stanie awansować i pewnie pozostałby niedosyt, gdybyśmy nie awansowali… Grupa jest dużo mocniejsza niż ta podczas duńskiego turnieju, chociażby Slovan Bratysława jest bardzo doświadczonym zespołem, co roku występuje w Lidze Mistrzów. Znamy swoją wartość, czujemy, że stać nas na awans.

 

- Za kilka dni, bo 17 września mecz o Superpuchar z Cleareksem Chorzów. Tym samym Cleareksem, z którym przegraliście Puchar Polski. To dla was rewanż, przetarcie przed rozgrywkami ligowymi?

 

- Superpuchar to jeden z naszych celów. Tak się złożyło, że przegraliśmy z Chorzowem 0:1 w najważniejszym momencie. Podejdziemy do tego starcia jak do kolejnego trudnego pojedynku, zrobimy wiele, aby zwyciężyć. Z Cleareksem trudno się gra, lecz będziemy faworytem.

 

- Mecz odbędzie się w Siemianowicach Śląskich, takie rozwiązanie jest odpowiednie?

 

- Dobrze, że gramy blisko, na Śląsku. Najpierw mowa była o Bełchatowie, więc cieszę się, że nie musimy jechać nigdzie daleko. W Siemianowicach jest zapotrzebowanie na futsal, tam zawsze przychodziło dużo osób, była fajna atmosfera. Naturalne jest, że wolelibyśmy grać u siebie, własna hala, własne ściany zawsze pomagają. Będzie neutralne boisko i to jest złoty środek.

 

- W przerwie Rekord sprowadził Michala Seidlera i Michała Kubika. Ich umiejętności są znane, ale czy już mentalnie wkomponowali się w drużynę?

 

- Nasza filozofia jest taka, by nie robić transferów dla samych transferów, ale by szła za nimi jakość. By były to prawdziwe wzmocnienia. I tak właśnie stało się w tym roku. Zresztą podobnie było w poprzednim, kiedy przyszli Paweł Budniak i Oleksandr Bondar. Teraz Seidler i Kubik dodali nam wartości, jakości, na pewno nam dużo pomogą i już mentalnie pasują do Rekordu.

 

- Chyba łatwiej o sukcesy, gdy nie ma żadnych kłopotów…

 

- Rekord z pewnością jest bardzo dobrze zorganizowany. Jeśli chodzi o zaplecze, obiekty, pracę z młodzieżą to rzeczywiście nie ma klubu w Polsce, który może się z Rekordem równać. Ja jako trener otrzymałem tym samym komfort pracy, bo w zasadzie wszystko czego potrzebuję, mam. Są też natomiast kluby, które starają się może nie dorównać, ale również dobrze je prowadzić. Jak chociażby Clearex, gdzie zawsze gra się o najwyższe cele, jest stabilność. W Gatcie jest wszystko, z tego co wiem, poukładane, w Piaście dzieje się coraz lepiej… Nie mnie oceniać jednak inne zespoły, zawsze trochę inaczej patrzy się z zewnątrz.

 

Uważam, że futsal w Polsce się rozwija. Są owszem upadki, bo ciężko znaleźć sponsora, sytuacja gospodarcza w Polsce różnie się układa. Z perspektywy wszystkich lat spędzonych w futsalu – jest coraz lepiej.

 

- Zastanawia się pan, kto może być waszym głównym rywalem w walce o najwyższy stopień podium?

 

- Człowiek zawsze się zastanawia nad tym, która ekipa może nam zagrozić… Na pewno z dobrej strony pokazała się Lex Kancelaria, z nami w sparingu w okresie przygotowawczym, grali w finale turnieju Futsal Masters. Nie można tez lekceważyć Gatty, mocno pracuje Clearex, zawsze też może się okazać, iż w świetnej formie jest jeszcze ktoś inny. Liga na tyle się wyrównała, że liczyć trzeba się niemal z każdym.

 

- Co prawda nie byłam we Wrocławiu na turnieju, ale wiem, że wybiegł pan tam na boisko…

 

- To była potrzeba chwili. Mieliśmy epidemię grypy żołądkowej. Do tego doszło przemęczenie zawodników, przecież niemal prosto z Danii, po zaledwie dwóch dniach wolnego, pojechaliśmy do Wrocławia. Nie chciałem ryzykować zdrowia chłopaków, chciałem ich trochę odciążyć. Więc w ostatnim meczu zdecydowałem się zagrać, żeby ograniczyć ryzyko kontuzji.

 

- Pojawił się choć mały dreszczyk emocji?

 

- Na pewno (śmiech). Tym bardziej, że moja drużyna prezentuje wysoki poziom. Fajnie było się poruszać, pograć trochę dłużej.

 

- I na koniec. Mamy szansę pokonać Węgrów i pojechać na mistrzostwa Europy?

 

- Oczywiście, że mamy. Może przesadzę jak powiem, że jesteśmy faworytami, lecz na pewno nie jesteśmy gorsi. Ja mocno trzymam kciuki i jestem przekonany, że pojedziemy na mistrzostwa!

 

- Dziękuję za rozmowę.

 

Tekst: Ewelina KOLANOWSKA

 

Fot.: Rekord Bielsko-Biała/www.bts.rekord.com.pl/