Legia znowu zaskakuje

30.03.24Utworzono
/uploads/assets/5747/420412058_945714040889891_3261834046048966683_n.jpg
Legia Warszawa niespodziewanie wygrała 4:1 u siebie z BSF-em ABJ Bochnia. Tym samym gospodarze są już bardzo blisko zapewnienia sobie udziału w fazie play-off.

Jedni pewni udziału w fazie play-off z ogromną szansą na rozstawienie w ćwierćfinałach. Drudzy z zaledwie trzypunktową przewagą nad 9. miejscem i niepewnym udziałem w rundzie finałowej. Spotkanie, w którym BSF ABJ Bochnia starał się o kolejny komplet punktów w Warszawie wydawał się mieć oczywistego faworyta, ale faworyta tylko na papierze. Legia pokazywała bowiem w ostatnich tygodniach, że liczyć muszą się z nią najlepsi, a szczególnie, gdy ta gra w domu.

Nie inaczej było i tym razem, a gospodarze po raz kolejny zaprezentowali swoim kibicom niezwykle mocny początek spotkania. Już w 2. minucie kontratak Legii napędził Andre Luiz, który zagrał do Sergio Monteiro, a Portugalczyk uderzył na tyle dobrze, że mimo drobnego rykoszetu od Sebastiana Leszczaka, piłka z dużym impetem wpadła do bramki Kevina Kollara, bez szans dla Słowaka.

Nie minęło jednak wiele czasu, a mieliśmy już 2:0. W tym wypadku za wykończenie akcji wziął się już sam Brazylijczyk, który najpierw uderzył silnie wprost w Kollara, ale dobitka była już skuteczna i zaczęło zapowiadać się na niespodziankę. Co prawda kibice Legii mogli się trochę zmartwić, gdy z powodu urazu na ławkę rezerwowych na kilka minut zszedł Tomasz Warszawski, ale ich nastroje szybko zostały uspokojone przez Michała Klausa.

Były reprezentant Polski po otrzymaniu płaskiego podania z rzutu rożnego przed pole karne od Mykyty Storozhuka idealnie przymierzył przy lewym słupku, a na dodatek na tyle silnie, że futsalówka jeszcze przełamała ręce golkipera zespołu gości.

Odpowiedzieć po drugiej stronie próbował Minor Cabalceta. Kostarykanin trafił jednak w słupek, a wobec kolejnych odważnych i groźnych ataków Legii, trener Antun Bacić postanowił ukrócić to w najlepszy możliwy sposób i na pięć minut przed zejściem do szatni zastosował wariant gry z wycofanym bramkarzem.

Przyniosło to jednak tylko kolejny obity słupek przez Cabalcetę, co ostatecznie dało gospodarzom do przerwy zasłużone prowadzenie 3:0.

Przyjezdni wyciągnęli jednak wnioski i nie dali zawodnikom Oleksnadra Kosenki już tak dużo swobody w drugiej części spotkania. Co więcej, dosyć szybko trafili na 3:1, a na listę strzelców po asyście Łukasza Biela wpisał się Sebastian Leszczak, przekładając jeszcze piłkę obok Warszawskiego.

Kolejne trafienia jednak już tak szybko nie przyszły, a to na dwanaście minut przed końcową syreną po raz kolejny w tym meczu spowodowało pojawienie się Biela w koszulce bramkarza.

Warszawski w żadnym wypadku nie dawał się jednak zaskoczyć, a wraz z upływem czasu coraz bliżej kolejnej bramki była też Legia. I tak też się stało, a pustą bramkę wykorzystał jedne z bohaterów tego spotkania, Andre Luiz.

Bochnianie nie byli w stanie na to odpowiedzieć, a szczęście zdecydowanie nie stało po ich stronie w tym meczu, gdy nawet w sytuacji sam na sam, gdy wynik był już praktycznie przesądzony, znowu w słupek uderzył Wojciech Doroszkiewicz.

Pod koniec spotkania ukarani czerwonymi kartkami za wzajemny atak na siebie zostali jeszcze Pedro Pereira i Sergio Monteiro, ale nie miało to wpływu na końcowy wynik. Legia wygrała 4:1 i jest już bardzo blisko zapewnienia sobie fazy play-off. BSF ABJ mocno skomplikował sobie natomiast sytuacje w walce o TOP4.


LEGIA WARSZAWA – BSF ABJ BOCHNIA (3:0)

Bramki: Sergio Monteiro 2, Andre Luiz 5, 36, Michał Klaus 13 – Sebastian Leszczak 24.


Fot. Dżuchil Photography / Legia Futsal