Wspaniała lewa noga. Jeszcze lepszy człowiek

29.04.24Utworzono
/uploads/assets/5827/380336223_691891819639828_1595431054193534696_n.jpg
16 sezonów na parkietach FOGO Futsal Ekstraklasy. 201 bramek. Dwa Mistrzostwa Polski. Pięć Wicemistrzostw Polski. Jeden Brązowy Medal. Dwa Puchary Polski i Superpuchary Polski. Sobotni mecz dla Mariusza Milewskiego był ostatnim w historii FOGO Futsal Ekstraklasy.

I choć inne statystyki oraz osiągnięcia można byłoby zapewne wyliczać bardzo długo, to niech głos zabiorą ci, którzy popularnego Milesa znają najlepiej:

- Nie da się w kilku zdaniach opisać tego jak zapamiętam Mariusza z boiska. Myślę, że i referat nie oddałby wszystkich emocji i wspomnień które razem przeżyliśmy. Z Mariuszem łączyły nas specjalne relacje, które wykraczały poza boisko, więc ani z głowy, ani z serca mi one nie wyjdą. Natomiast jeśli miałbym się skupić z czego ja Mariusza zapamiętam, to oczywiście z jego strzału – unikatowego, bo oprócz siły, to jednak też była precyzja, z której oczywiście korzystałem jako asystent przy bramkach i jako trener przy ustawianych wariantach. Miles to świetny zawodnik, ale jeszcze lepszy człowiek. Moje serce na zawsze ma dla niego specjalne miejsce – mówi Marcin Stanisławski, trener Widzewa Łódź oraz były zawodnik i szkoleniowiec Gatty Zduńska Wola.

- Na pewno TOP Futsal Ekstraklasy jeżeli chodzi o siłę i precyzję strzału. Zawodnik bardzo inteligentny i świetnie rozumiejący kolegów, a jako człowiek osoba zawsze uśmiechnięta i chętnie udzielająca pomocy. Człowiek orkiestra naszej ligi – wyróżnia Marcin Mikołajewicz, trener Futsal Świecie oraz były reprezentant Polski.

- Gdy byłem kapitanem reprezentacji Polski, on był wice kapitanem. Poznałem go jako przede wszystkim wspaniałego człowieka, a nie tylko zawodnika futsalu. Wiadomo, że wszyscy patrzą na ta jego niesamowitą lewą nogę, ale ja patrzę przez pryzmat człowieka. Gonię go też w tej w klasyfikacji najlepszych strzelców i obiecałem, że jak to zrobię, to się zdzwonimy. Miles nigdy nie był zawodnikiem chamskim, mimo że w tych pojedynkach Gatta – Rekord iskry szły na boisku. To on stawał z boku i rozdzielał zawodników. Zapamiętam go z gry fair play i myślę, że on nie ma wrogów, co też jest ważne – wspomina Artur Popławski, zawodnik Rekordu Bielsko-Biała i były reprezentant Polski.

- Zapamiętam go jak wszyscy – z tej lewej nogi. Na pewno z tych fajnych czasów z Gatty, gdy mieliśmy takie pojedynki Wisła - Gatta. I chyba najbardziej właśnie z tego okresu, bo to taki najdłuższy i najlepszy czas. Generalnie życzliwy, niekonfliktowy i fajny człowiek. Zawsze się lubiliśmy – mówi Błażej Korczyński, były reprezentant Polski oraz obecny selekcjoner kadry.

- Z Mariuszem grałem w jednej drużynie chyba przez jakieś 10-12 lat na futsalowych parkietach, zaczynając w Grembachu Zgierz, przez Hurtap Łęczyca, a kończąc w Gattcie Zduńska Wola. Przede wszystkim przez te kilkanaście lat Miles nie zmienił się pod względem wizualnym, a także pod względem charakteru. Jest to zawodnik i kolega, którego nie dało się nie lubić. Zawsze uczynny i pomocny na boisku, jak i poza nim. Jeśli chodzi o walory czysto sportowe, to piekielnie silna i precyzyjna lewa noga, więc cieszę się, że przez większość swojej przygody z futsalem miałem Milesa po swojej stronie barykady. Cieszę się też, że podobnie jak ja spełnił się jako zawodnik ukochanej drużyny. Ja zawsze marzyłem o grze w Widzewie i to mi się udało, natomiast Mariusz brał czynny udział przy okazji powstawania sekcji futsalu w Legii i stanowił zawsze silne ogniwo tej drużyny. Na koniec przygody z Futsal Ekstraklasą życzę mu przede wszystkim żeby był cały czas tak samo pogodnym i uśmiechniętym człowiekiem jakim jest teraz – wspomina Dariusz Słowiński, bramkarz Widzewa Łódź, a kiedyś również m.in. Gatty Zduńska Wola.

- Jeżeli chodzi o boisko, to nie mam miłych wspomnień, bo praktycznie w każdym meczu karał mnie to swoją lewą nogą, ale można powiedzieć po czasie, że takie bramki to można puszczać, bo zazwyczaj były niezwykłej urody. A poza boiskiem otwarty, sympatyczny i tak naprawdę można porozmawiać na każdy temat. Myślę, że Mariusz odpocznie i wróci ze zdwojoną siłą na ławkę trenerską – mówi Rafał Krzyśka, były bramkarz m.in. Clearexu Chorzów i reprezentacji Polski.

- Mariusz to przede wszystkim bardzo dobry człowiek. Zapamiętam go szczególnie, nie tylko ze względu na jego jedną z najlepszych lewy nóg w historii polskiego futsalu, ale również dlatego, że zawsze był bardzo życzliwym człowiekiem. Pamiętam, że zawsze w drużynach, w których grałem przeciwko Mariuszowi, trzeba było uważać. To był zawodnik, który swoim perfekcyjnym strzałem mógł zmienić losy spotkania w każdej chwili. Dla mnie osobiście to była postać za mało wykorzystana przez różnych trenerów w reprezentacji. Miał ogromny potencjał, był bardzo inteligentnym zawodnikiem na boisku. Mariusz dzięki za wszystko i powodzenia dalej – mówi Rafał Franz, dyrektor sportowy Piasta Gliwice i były reprezentant Polski.

- Człowiek, który zawsze ci pomoże. Dobry zawodnik, dobra lewa noga, ale musi tylko poprawić swoją prawą. Myślę, że jeszcze pogra, rzadko ma kontuzje, więc życzę mu zdrowia, aby grał jak najdłużej – mówi Maksym Pautiak, gracz Dremana Opole Komprachcice oraz były zawodnik m.in. Gatty Zduńska Wola.

- Na pewno zapamiętam go z tej lewej nogi - jeszcze jak grał w Hurtapie, czy w Gattcie, gdzie strzelał przedłużone rzuty karne. W kadrze też graliśmy kilka lat, więc z tej lewej nogi, którą miał dobrze ułożoną, zawsze miał to mocne uderzenie. Jeszcze na początku, gdy się tak nie do końca znaliśmy, były lekkie obawy na boisku, ale potem wiadomo było, że ma ten strzał, choć jak trafił dobrze w bramkę, to i tak zawsze był gol. Poza boiskiem fajna osoba, zawsze do pogadania na każdy temat, spokojny, kulturalny, fajny facet. Życzyłbym, aby każdy miał taką osobowość jak Mariusz – wspomina Bartłomiej Nawrat, bramkarz Rekordu Bielsko-Biała i reprezentacji Polski.

- Mariusz Milewski na boisku? Wspaniały lider, przywódca, wspaniała lewa noga, no i taki prawdziwy kapitan. A poza boiskiem? Wspaniały kolega, taki wujek dobra rada, z naciskiem na wujek, żeby nie powiedzieć dziadek. Wspaniała postać, za każdym razem będę wspominać z wielkim sentymentem i mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy – kończy Tomasz Warszawski, bramkarz Legii Warszawa.