Franz: Ten zespół stać na awans

31.08.22Utworzono
/uploads/assets/4386/300906015_365579885782477_679554477891368750_n.jpg
Już pod koniec października Piast Gliwice zagra w Main Round Ligi Mistrzów. M.in. o drodze do znalezienia się w gronie 32 najlepszych zespołów Europy, ale także o wizycie w Atenach prezesa PZPN, Cezarego Kuleszy porozmawialiśmy z Rafałem Franzem, dyrektorem sportowym mistrzów Polski.

Jak pan ocenia spotkanie z Doukasem i jego przebieg?
 

To było trudne spotkanie, Doukas miał w swoim składzie wielu reprezentantów Grecji, kilku obcokrajowców. Na papierze wszyscy nam przypisywali punkty, i choć Grecy mocno nam się postawili, to uważam, że z przebiegu spotkania byliśmy drużyną lepszą i mogliśmy to spotkanie zamknąć znacznie szybciej. Mimo to cieszę się, ponieważ zrealizowaliśmy swój cel, a też jest to historyczny sukces dla naszego klubu.
 

Przed meczem pewnym było, że remis da Piastowi awans. Zakładam jednak, że u trenera Duarte nie było mowy o zakładaniu takiego scenariusza. Czy był on zatem niepocieszony wynikiem?
 

Na pewno nie był specjalnie zadowolony. Chcemy wygrywać w każdym spotkaniu, a jak wspomniałem – mogliśmy zamknąć ten mecz wcześniej. Mieliśmy wiele sytuacji, takich klarownych, aby zdobyć bramkę było może nawet jeszcze z pięć. Doukas strzelił zaś dwa gole po naszych błędach, które nie powinny się nam przydarzyć. Będziemy dalej pracować nad tym co należy w naszej grze poprawić, ale jestem spokojny bo nasz sztab ciągle mnie zaskakuje swoim profesjonalizmem i ogromnym doświadczeniem.
 

Cofając się do początku przygotowań. Czy letnie okienko transferowe w wykonaniu Piasta było najlepszym w historii klubu, patrząc na to jacy zawodnicy do niego przyszli?
 

To jest trudne pytanie. Na pewno dokonaliśmy na papierze dobrych transferów. Natomiast zawodnicy, którzy do nas przyszli potrzebują czasu na wkomponowanie się do systemu gry, bo tego jest naprawdę sporo. Wierzę, że już za kilka tygodni te transfery będą znacznie widoczne także na parkiecie, bowiem ci gracze przyszli nam pomóc, abyśmy mogli wskoczyć na jeszcze wyższy poziom sportowy.
 

Co było powodem, że Piast nie grał sparingów zagranicznych z mocniejszymi rywalami, tak jak robiła to część innych zespołów w Polsce?


W okresie przygotowawczym chcieliśmy grać wszystkie sparingi u siebie. Byliśmy blisko organizacji fazy preeliminacyjnej Ligi Mistrzów, dlatego zakontraktowaliśmy wcześniej sparingi na naszej hali, ale jak już wiemy musieliśmy ją oddać ze względu na odbywające się mistrzostwa świata w siatkówce. Natomiast siódmego i ósmego października zagramy u siebie z mistrzem Malty (Luxol St. Anderws – rywal Rekordu Bielsko-Biała z poprzedniej edycji przyp.red.), który również nadal gra w Lidze Mistrzów, aby przygotować się właśnie z trochę mocniejszym rywalem do Main Round.


Kwestie organizacyjne, które trzeba było wykonać w związku z udziałem klubu w Lidze Mistrzów jakoś pana zaskoczyły, przerosły oczekiwania?


Dla mnie to nie była nowość, bo jako zawodnik miałem już okazję grać na poziomie europejskich pucharów. Natomiast duże ukłony trzeba tu oddać zarządowi naszego klubu, z miastem Gliwice na czele, abyśmy mogli dobrze się przygotować, aby naszym zawodnikom niczego nie brakowało. Mieliśmy dostęp do wszystkiego, czego sztab potrzebował, więc duże słowa uznania należą się naszym prezesom, właścicielom klubu, że stworzyli nam tak świetne warunki.


Jak jednak wiemy nie każdy klub, który gra w Lidze Mistrzów jest w pełni profesjonalny. Czy UEFA pomaga tu jakoś organizacyjnie lub finansowo?


UEFA przeznacza środki dla organizatora turnieju – na przygotowanie warunków dla drużyn. Jeśli chodzi jednak o Grecję i organizację, to pozostawia ona wiele do życzenia, ale dobrze, że mamy to już za sobą. Mamy awans i idziemy dalej po marzenia.


Fakt, że osoby z klubowych mediów lecą do Grecji był czymś oczywistym? Widać było, że klub przekazuje na bieżąco to co się działo w Atenach, do tego doszła też nowa oprawa graficzna, a wszystko generuje jednak dodatkowe koszty.


Klub w tym roku zainwestował bardzo duże środki – rzędu kilkuset tysięcy złotych. Zatrudniliśmy m.in. kilka nowych osób do działu marketingu, który jest mocno rozwinięty. Ale chcemy się właśnie rozwijać na każdej płaszczyźnie, nie tylko sportowej. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że musimy promować to co robimy, musimy dbać o naszych sponsorów i o promocję naszego miasta, które nas bardzo wspiera i to też jest dla nas bardzo istotne.


Jak doszło do spotkania z prezesem PZPN-u, Cezarym Kuleszą, bo wizyta ta odbiła się szerokim echem?


Pan prezes Cezary Kulesza przyjął nasze zaproszenie. Spotkałem się z nim kilka dni przed wylotem w Warszawie. Jak się okazało nie jest tak, jak twierdzili niektórzy, że to niemożliwe. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że znalazł dla nas tak wiele czasu. Proszę pamiętać, że w jego kalendarzu jest mnóstwo spotkań, gości oraz imprez, na które jest zapraszany. Tym razem wygrał futsal.


Czy w trakcie rozmów poruszane były takie tematy jak np. miejsce organizacji Superpucharu Polski, czy też kwestia obowiązku młodzieżowców w zespole?


Poruszyliśmy bardzo wiele tematów, bo mieliśmy naprawdę dużo czasu. To o czym rozmawialiśmy na pewno nie zaszkodzi polskiemu futsalowi, a wręcz odwrotnie. Chcieliśmy pokazać pewne kwestie tak, jak one wyglądają od prawdziwej strony. Chciałbym z tego miejsca jeszcze raz podziękować panu prezesowi za jego obecność oraz za zaproszenie na wspólne spotkanie z prezesem greckiej federacji piłkarskiej, które odbyło się w Atenach. To ogromne wyróżnienie nie tylko dla mnie, ale dla całego środowiska futsalowego w Polsce.


Czy w Kosowie w trakcie Main Round również możemy spodziewać się wizyty pana Kuleszy?


Będzie kilka niespodzianek, ale poczekajmy do października.


Jak ocenia pan zatem szanse Piasta do Elite Round, bo tu również awansuje tylko zwycięzca grupy?


Na tym etapie rozgrywek, nie ma już słabych zespołów. Jesteśmy w gronie 32 najlepszych drużyn w Europie, ale chcemy więcej. Powtarzam jeszcze raz, ten zespół stać na awans, a ja w to wierzę. Co będzie, zobaczymy już pod koniec października.


Fot. archiwum prywatne