Po pierwszym meczu wydawało się, że karty rozdaje Clearex, ale po 20 minutach przegrywał z Gattą 0:2 - i gościom do szczęścia potrzebny był już tylko jeden gol.
W drugiej połowie szczęście długo sprzyjało zespołowi ze Zduńskiej Woli, bo piłka odbijała się od słupków jego bramki. W końcówce Gatta wycofała bramkarza - i Clearex zdołał to wykorzystać: a konkretnie Mariusz Seget, który popisał się sytuacyjnym uderzeniem sprzed własnego gola karnego do pustej bramki rywali.