Co słychać u Bartłomieja Nawrata?

25.04.18Utworzono
/uploads/assets/1008/nawratek.jpg
Bartłomiej Nawrat, bramkarz Rekordu Bielsko-Biała, opowiada nam o plecach, przydomku Elmo i znikających klubach.

- Co słychać?

- Jestem z córką na spacerze. Pogoda sprzyja, jest bardzo ładnie. Staram się jak najwięcej czasu spędzać z rodziną. Mam dużo zajęć w klubie, ale jak jest okazja i tak ładna pogoda, zawsze staramy się spacerować.

 

- Co Pana bardziej denerwuje? Piłka za plecami, czy jak ktoś mówi do pana Bartosz?

- (Po chwili ciszy) Chyba jednak ta piłka za plecami. Chociaż w tym wieku już nie przejmuję się tym tak bardzo. Kiedyś bardziej denerwowałem się wyciąganiem piłki z siatek.

 

- Myślałem, że Pan odpowie, że z wiekiem mniej tych piłek za plecami się znajduje.

- Tego nie wiem. Musiałbym sprawdzić to w statystykach, jak to było w poprzednich latach, aczkolwiek może być tak, jak pan mówi. Trzeba to sprawdzić.

 

- Skąd wziął się przydomek Elmo?

- To stare dzieje, jak jeszcze kopałem na dużym boisku i byłem na zgrupowaniu z kadrą makroregionu Śląskiego. Tam chłopacy stwierdzili, że jestem podobny do postaci z bajki o nazwie Elmo i tak już zostało.

 

- Zaczynał Pan na środku obrony na dużym boisku, by zostać bramkarza w futsalu. To krótka, ale jednocześnie długa odległość, jaką Pan pokonał.

- Rzeczywiście przez pierwszy rok grałem na obronie, później poszedłem na bramkę. Miałem także epizod w rezerwach Górnika Zabrze na środku pomocy. 13 lat temu postanowiłem przejść na futsal.

 

- I gdzie się pojawiał Nawrat, tam kluby osiągały sukcesy. Skuteczny talizman?

- Myślę, że w klubie jeszcze lepszym talizmanem jest Rafał Franz, który tych mistrzostw ma trochę więcej, a zaczynaliśmy w tym samym miejscu. Ale faktycznie: od kiedy w Gliwicach wywalczyłem mistrzostwo Polski, to później co rok, z jednym wyjątkiem, kończyłem sezon z medalem i pucharami.

 

- Szkoda tylko, że potem te kluby znikały.

- No... Szkoda tych klubów z Gliwic i Krakowa, bo były to zespoły, które uatrakcyjniłyby nasze rozgrywki i liga byłaby dużo mocniejsza.

 

- W takim razie kiedy Rekord zniknie?

- Myślę, że nigdy. Prezes naszego klubu jest na tyle poważną i zdeterminowaną osobą, że klub będzie istniał cały czas.

 

- Trochę w futsal Pan już gra, proszę mi powiedzieć, jak wygląda sprawa z naszymi bramkarzami?

- Porównując do kilku lat wstecz, to poziom delikatnie poszedł w górę. Pojawiają się nowi jak Maciej Foltyn, Michał Kałuża, Michał Widuch - są to młodzi bramkarze z perspektywami. Jest też coraz więcej trenerów, którzy specjalizują się w bramkarstwie, dlatego poziom rośnie.

 

- Dziękuję za rozmowę, życzę Panu by z biegiem czasu jak najrzadziej schylał się po piłkę do bramki, bo szkoda pleców.

- Dziękuję. Na szczęście dobrze się czuję, także nie mam z plecami problemów i mogę spacerować.

 

Rozmawiał: Marcin Dworzyński

Fot. beskidzka24.pl