"Dąbczak", jesteśmy z Tobą!

27.06.19Utworzono
/uploads/assets/1878/Dabczak.jpg
Cały czas trwają aukcje i zbiórka pieniędzy na pomoc dla Pawła Dąbrowskiego. W sobotę w szczecińskiej Starej Rzeźni odbędzie się koncert charytatywny na rzecz byłego reprezentanta Polski i gracza Pogoni 04 Szczecin. - Zachęcamy do pomocy, gdyż każda złotówka się przyda – mówią bliscy i znajomi.

 

Historię dramatu byłego reprezentanta Polski w futsalu wielu już zapewne zna. Miesiąc temu w pracy spadł na niego kilkutonowy element stabilizacyjny. – To była chwila. Słyszałem dźwięk pękającej liny, widziałem, że to leci na mnie, ale miałem za mało czasu na zareagowanie. Cieszę się, że żyje – mówi popularny Dąbczak, który w wypadku utracił nogę. – Paweł jednak docenia, to co ma. Niewiele brakowało, a nie przeżyłby tego wypadku. Gdyby nie uskok, to by go nie było wśród nas. Może to brzmi brzydko w takiej sytuacji, ale to jednak nie jest najczarniejszy scenariusz – dodaje Łukasz Żebrowski, który wspólnie z Pawłem Dąbrowskim występował w futsalowej Pogoni 04 Szczecin na początku XXI wieku.

 

Tragedia to ogromna, zwłaszcza dla tak ruchliwego i wysportowanego chłopaka, który od dziecka uganiał się za piłką. Najpierw na zielonej murawie, próbując swoich sił w Pogoni, potem już na hali, pozostając wierny szczecińskim barwom. – To był zawsze ruchliwy chłopak. Najważniejsze ogniwo w Pogoni, gdy ja w niej grałem, ale przede wszystkim fajny i otwarty człowiek – wspomina sezony z początku tego wieku Żebrowski.

 

"Dąbczak" może liczyć teraz na wsparcie wielu osób. W szpitalu odwiedził go Kamil Grosicki, zadedykował mu również bramkę w meczu z Izraelem. Wraz z innymi znajomymi nagrał również kilkunastominutowy filmik „Nie poddawaj się”. Całe środowisko futsalowe również przyłączyło się do pomocy, nie tylko osoby ze Szczecina, ale również z innych zakątków. Także Ci, którzy nieraz rywalizowali z Pawłem Dąbrowskim na parkiecie w Szczecinie. – Czasem tylko, po tych całodniowych odwiedzinach, w szpitalu Pawła dopadała taka refleksja. Wzruszał się, bo spotykał na oddziale również osoby, do których nikt nie przychodził. Czasem mówił: „Łukasz, zobacz. Do mnie tak wiele osób przychodzi, a nie wszyscy tak mają”. Więc Paweł ten swój optymizm, tą życzliwość, którą bliscy mu dawali, starał się jeszcze przekazywać pozostałym – opowiada Żebrowski.

 

Paweł już opuścił szpital. Teraz jego historia może być również bardzo dobrym przykładem dla tych, których spotkała podobna tragedia. Właściwie popularny Dąbczak nawet na moment nie traci pozytywnego nastawienia, chociaż pierwsze chwile nie były łatwe. – Paweł taki jest. Zaraża optymizmem innych, cały czas jest uśmiechnięty – mówi Żebrowski. – Coś się kończy, ale coś się też zaczyna – mówi Paweł, który swoją niezłomną postawą wzbudzał podziw również u całego personelu szpitalnego. – Wszyscy na pożegnanie życzyli sobie tylko takich pacjentów. Bo to on pocieszał, miast być pocieszanym – dodaje na koniec jego przyjaciel.