Faworyci górą

17.02.18Utworzono
/uploads/assets/774/rekordRD.jpg
Nie było niespodzianek w sobotnich spotkaniach Futsal Ekstraklasy. Rekord na bardzo trudnym terenie w Pniewach dopisał do swego dorobku kolejne trzy punkty, większych problemów z odniesieniem zwycięstwa na własnym parkiecie nie miała również Gatta.

 

Pojedynek Red Dragons Pniewy – Rekord Bielsko-Biała zapowiadał się bardzo ciekawie. W obu ekipach nie brakuje reprezentantów Polski, gospodarze ponadto w ostatnich tygodniach zanotowali zwyżkę formy i niektórzy spodziewali się, że to właśnie w Wielkopolsce Rekord po raz pierwszy w tym sezonie straci punkty. Nic takiego nie miało miejsca. 

 

Spotkanie dla bielszczan rozpoczęło się fantastycznie, bo już po 45 sekundach i po stałym fragmencie gry piłkę do własnej bramki skierował Dominik Solecki. Gospodarze starali się rewanżować, ale jednak klarowniejsze sytuacje mieli gracze lidera Futsal Ekstraklasy. Bliski zdobycia drugiej bramki był Michal Seidler, okazje miał także Rafał Franz. Pniewianie najlepsze sytuacje mieli w samej końcówce pierwszej odsłony. Aktywny był między innymi Patryk Hoły, a próbami z drugiej linii bramkarza Rekordu niepokoił Roman Vakhula. 

 

W drugiej połowie również emocji nie zabrakło, ale z bramek cieszyli się tylko goście. Najpierw zamieszanie w polu karnym gospodarzy wykorzystał Oleksandr Bondar. Od tego momentu bielszczanie już wyraźnie kontrolowali wydarzenia na parkiecie w Pniewach, co nie znaczy, że pod bramką Rekordu nic się nie działo. Zwłaszcza w ostatnich minutach gospodarze jeszcze próbowali „wrócić” do meczu. Ofensywne próby na nic się zdały, a w końcówce, w niespełna 30 sekund, wynik spotkania ustalili: Bondar i Seidler. 

 

Red Dragons Pniewy – Rekord Bielsko-Biała 0:4 (0:1)
Bramki: Solecki (1 – samobójcza), Bondar 2 (25, 39), Seidler (39)

 

Gatta na własnym terenie nie zwykła tracić punktów, więc w pojedynku z walczącą o ligowy byt ekipą Solnego Miasta mało kto spodziewał się sensacji. I już pierwsze minuty potwierdziły te przypuszczenia. W premierowych fragmentach meczu na listę strzelców mogli się wpisać Daniel Krawczyk, Igor Sobalczyk i Mariusz Milewski. Właściwie każda kolejna minuta przynosiła bardzo groźne sytuacje pod bramką gości. Twierdza gości padła dopiero w 14. minucie po trafieniu Krawczyka. Co ciekawe akcja bramkowa zaczęła się od fantastycznej interwencji... Dariusza Słowińskiego, który wybronił sytuację sam na sam z Michałem Skórskim. Goście coraz śmielej sobie poczynali, ale bramki strzelali wyłącznie gospodarze. Przed przerwą jeszcze strzałami zza pola karnego podwyższyli wynik Sobalczyk i Michał Marciniak. 

 

Bramki te rozstrzygnęły już losy rywalizacji, chociaż goście ambitnie do końca walczyli o zdobycie chociaż honorowego gola. Ich postawa nie została wynagrodzona, dwa trafienia zanotował natomiast Arkadiusz Szypczyński. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową umieścił piłkę w siatce, a w samej końcówce po szybkiej akcji i podaniu nowego w ekipie Gatty, Vitaliia Khalivkova ustalił wynik na 5:0.

 

Gatta Active Zduńska Wola – MKF Solne Miasto Wieliczka 5:0 (3:0)
Bramki: Szypczyński 2 (30, 40), Krawczyk (14), Sobalczyk (17), Marciniak (20) 

 

foto: bts.rekord.com.pl/ Rekord Bielsko-Biała