Sobota17.05.2025, 18:00
W historii swoich występów na europejskich parkietach, Rekord Bielsko-Biała dwukrotnie mierzył się z rumuńskimi zespołami. Za pierwszym razem zawodnicy Andrzeja Szłapy zremisowali z Informatica Timisoara 1:1, zaś rok temu ulegli 1:2 FK Csikszereda.
Teraz przyjdzie im zagrać z CS United Galati, który Rumunię na arenie międzynarodowej reprezentuje na podobnej zasadzie, jak poprzedni rywal bielszczan, Swansea Univeristy – został wytypowany przez decyzję tamtejszych władz związkowych.
Liga w tym kraju nie została bowiem dokończona, a mistrzostwo nie zostało przyznane. Początkowo United Galati miał rozegrać dwumecz z drugim w tabeli Imperial Wet Miercurea Ciuc, którego zwycięzca miałby reprezentować kraj w tych elitarnych rozgrywkach. Do spotkania obu drużyn jednak nie doszło, a ze względu na zbliżający się termin, w którym należało zgłosić swojego reprezentanta, rumuńskie władze zdecydowały się desygnować do gry United Galati, który w momencie przerwanie rozgrywek miał dwa punkty przewagi w ligowej tabeli.
W pierwszej rundzie eliminacyjnej zawodnicy z 300-tysięcznego Galati pokonali izraelski Dolphins Ashod 1:0, po golu Alberta Ciresa. Czy z w meczu z Rekordem będzie podobnie?
Z pewnością faworytem spotkania będą Rekordziści, na co uwagę zwracają nawet zawodnicy drużyny przeciwnej.
- Nie mieliśmy konkretnego rywala, na którego chcieliśmy trafić. Dobrze przeanalizowaliśmy grę Rekordu i myślę, że to on będzie faworytem, ponieważ gra u siebie, a to jest dużym plusem. Uważać musimy przede wszystkim przy kontratakach, w których bielszczanie bardzo dobrze wyglądają, chcemy zagrać w Polsce dobry mecz i awansować do następnej rundy – mówi Cojocaru Iulian, zawodnik United Galati.
Na korzyść Rumunów przemawiają ich ostatnie wyniki. Po zdobyciu Superpucharu Rumunii, wygrali wszystkie ligowe spotkania – w tym ostatnie aż 15:0 – i z bilansem 10-1-1 awansowali z pierwszego miejsca do rundy zwycięzców.
Poza ostatnim sukcesem, rywale Rekordu, wielokrotnie znajdowali się w ścisłej czołówce swoich rozgrywek. Od sezonu 2015/16 zawsze stawali na podium – trzykrotnie zdobywali wicemistrzostwo Rumunii, a raz stanęli na najniższym stopniu podium.
Podobnie można jednak powiedzieć o Rekordzistach, którzy niedawno wbili rywalom z Białegostoku dziesięć bramek, a i żeby wymienić ich sukcesy, potrzebowalibyśmy palców co najmniej z czterech rąk.
- Drużyna, którą będziemy gościć w sobotę na pewno jest w naszym zasięgu, aczkolwiek boisko zawsze weryfikuje te możliwości. Na pewno ja ze swojej strony chciałbym dołożyć wszelkich starań do tego, aby ten mecz wygrać i móc awansować jeszcze wyżej – mówi w filmowej zapowiedzi spotkania Bartłomiej Nawrat, bramkarz Rekordu.
- Obejrzeliśmy kilka spotkań Rekordu, a też dwa lata temu grałem z drużyną Timisoara przeciwko bielszczanom. Faworytem będą gospodarze, ale wierzę, że będzie to dobre spotkanie z obu stron. Na pewno zagramy twardo, zespołowo i myślę, że zwycięzcą zostanie ta drużyna, która popełni mniej błędów – ocenia Daniel Araujo, gracz United Galati.
Gdyby zawodnikom Andrzeja Szłapy udało się wygrać, byliby oni o krok od awansu do czołowej ósemki, a w tak elitarnym gronie Rekordziści jeszcze nie byli.
- Gra w Lidze Mistrzów to dla każdego zawodnika ogromne marzenie i spełnienie wszystkiego, co może sobie w sportowej karierze życzyć. To co teraz jest naszym największym marzeniem, to dojście do minimum najlepszej ósemki i pobicie rekordu sprzed dwóch lat, kiedy graliśmy ze słynną FC Barceloną – dodaje Paweł Budniak, jeden z liderów Rekordu.
Zapowiada nam się zatem niezwykle ciekawe spotkanie, którego poziom sportowy będzie stał na bardzo wysokim piętrze. Jego początek już w sobotę o godzinie 16.00 na antenie nSport+ (oraz w aplikacji CANAL+ i na stronie CANAL+ telewizja przez internet), gdzie futalowych emocji nie zabraknie przez cały weekend. Dzień później o 14.30 dojdzie bowiem do starcia beniaminka z Warszawy, AZS UW Wilanów z Clearexem Chorzów, który niedawno wzmocnił się najlepszym strzelcem w historii STATSCORE Futsal Ekstraklasy, Danielem Krawczykiem.
Serdecznie zapraszamy!
Autor: Łukasz Leski
Fot. Rekord Bielsko-Biała