Gorący pojedynek w Łodzi. Niesamowity rekord Krawczyka!

10.01.24Utworzono
/uploads/assets/5552/R6__7838.jpg
W Łodzi było dzisiaj wszystko. Piękne bramki, kartki, rzuty karne oraz wspaniały jubileusz Daniela Krawczyka. Po emocjonującym i elektryzującym meczu leszczynianie wracają do domu z kompletem punktów.

O przerwanie złej passy walczyli futsaliści z Leszna, którzy pojechali na trudny teren do Łodzi. Trener Tomasz Trznadel zmuszony był wprowadzić zmiany. W wyjściowym składzie wyszła nominalna druga „czwórka”, ponadto Albert Betowski zamienił Kacpra Konopackiego. Zawodnicy chcieli szybko rozpocząć to spotkanie do dwóch interwencji zmusili Dariusza Słowińskiego. Łodzian pokonał, nota bene, ich były zawodnik Viacheslav Kozhemiaka. Doświadczony futsalista otrzymał wysokie podanie, urwał się rywalowi, a piłka od słupka wpadła do siatki.

 

Ekipa z Leszna pokazała mnóstwo rozwiązań i możliwości ofensywnych, czego brakowało w szeregach gospodarzy. Do czasu. Nie liczą się próby, a celne strzały. Podopieczni trenera Stanisławskiego w krótkim czasie oddali dwie próby, z czego ta druga w wykonaniu Kristiana Medonia była skuteczna. Szybko mógł odpowiedzieć Siecla, ale świetną interwencją popisał się Słowiński. Jak się okazało podczas obrony bramkarz nabawił się kontuzji, a z ławki musiał wejść Kamil Izbiański.

 

Wszystko zaczęło się od samodzielnego przejęcia piłki przez Betowskiego, który wykończył również tę sytuację. Izbiański w krótkim okresie czasu został pokonany po raz drugi. Goście nisko, pod własną bramką rozgrywali akcję, następnie posłali dalekie podanie do Siecli, który ściągnął na siebie rywala i odegrał do niepilnowanego Jose Luisa Tangarife. Ten wiedział jak z takiego podania zrobić użytek.

 

Regularna gra Miłosza Krzempka pokazuje jaki postęp zrobił ten zawodnik. W 9.minucie wykorzystał podanie ze stałego fragmentu gry. Zdaje się, że ten element taktyczny może być dzisiaj receptą na strzelanie bramek Widzewa.

 

Mecz został przerwany, ale niestety nie z powodów sportowych. Sprzeczka, a następnie dyskusje zawodników spowodowały posypanie się kartek. Żółte kartoniki obejrzeli: Kąkol, Ortiz, Izbiański oraz trener Stanisławski. Plac gry, w wyniku czerwonej kartki, musiał opuścić Willy May. Na pięć minut przed gwizdkiem na przerwę, leszczynianie zebrali pięć przewinień. To ostatnie to skutek faulu Gallego Garci na Medoniu, który wymagał interwencji medycznej i zszedł z boiska.

 

Końcówka pierwszej połowy była równie ciekawa, jak jej początek. Norbert Dregier trafił na 3:3, ale do poprzedniego stanu, tj. prowadzenia gości doprowadził Oleksandr Kolesnykov.

 

Można szukać podobieństw drugiej części meczu do pierwszej. Te nasuwają się same. Gola na rozpoczęcie także tutaj trafił Viacheslav Kozhemiaka. Tymczasem drugą ponownie Jose Luis Tangarife. Do listy strzelców dopisał się Jakub Kąkol ze stałego fragmentu gry. Nie zdziwiła reakcja trenera Stanisławskiego, który desygnował do gry lotnego bramkarza. Wymiar kary byłby większy, ale Kozhemiaka nie trafił do pustej bramki, a obił tylko słupek.

 

Zagrania ręką w polu karnym dopatrzyli się sędziowie, za co oczywiście podyktowali rzut karny. Podszedł do niego Daniel Krawczyk, świętując swoją 350 bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej! Ten rekord prawdopodobnie nie zostanie przez nikogo długo pobity.

 

Gospodarze grający w przewadze stwarzali sobie dużo sytuacji, ale długo nie mogli wykończyć sytuacji. Brakowało im przysłowiowej kropki nad „i”. Stratę do zaledwie dwóch bramek zmniejszył Kucharski, który przejął piłkę od rywala. Komplet punktów przypieczętował Oleksandr Kolesnykov, strzałem przez całe boisko.


WIDZEW ŁÓDŹ – GI MALEPSZY ARTH SOFT LESZNO 5:8 (3:4)

Bramki: Kristian Medon 4, Miłosz Krzempek 9, Norbert Dregier 18, Daniel Krawczyk 34 - Viacheslav Kozhemiaka 2, 21, Albert Betowski 6, Jose Luis Tangarife 7, 29, Oleksandr Kolesnykov 18, 39 Jakub Kąkol 31