Historyczne derby dla gości

28.11.20Utworzono
/uploads/assets/2813/derby.jpg
Pierwsze derby województwa opolskiego w Statscore Futsal Ekstraklasie nie mogły rozczarować nawet najbardziej wybrednych kibiców, chociaż zapewne fani w Brzegu o tym meczu będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Ich drużyna prowadziła 2:0, by ostatecznie przegrać to spotkanie, a decydującą bramkę tracąc na kilkadziesiąt sekund przed końcem meczu.

Obie drużyny po raz pierwszy ze sobą rywalizowały w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wcześniej grały jedynie na zapleczu futsalowej elity. Nie tylko z tego względu mecz ten zapowiadał się wyjątkowo. Obie ekipy potrzebują bowiem punktów, a po obu stronach nie brakuje graczy, którzy w przeszłości występowali w przeciwnych zespołach, na dodatek każdy chciał być górą w historycznym meczu.

 

- Skupić się na sobie, na własnej grze, ale poszukamy błędów przeciwnika. Poprawmy grę w defensywie, jak to będzie funkcjonować, to nie będę się martwić – zdradził receptę na derby trener gospodarzy Jarosław Patałuch. Mało kto w ekipie z Brzegu chyba się jednak spodziewał, że to spotkanie dla drużyny gospodarzy tak dobrze się rozpocznie. Już w pierwszej minucie groźnie uderzał Gutierrez, ale dobrze w bramce gości zachował się Serghei Burduja.

 

W kolejnych minutach bohaterem był jednak Dawid Witek. Najpierw uderzeniem z prawej nogi zaskoczył bramkarza gości, ale jak pokazały telewizyjne powtórki był przy tym strzale delikatny rykoszet. - Bramka chyba należy się jednak mnie – szukał potwierdzenia w przerwie strzelec. Przy drugiej bramce nie było wątpliwości. Najpierw Witek rozprowadził akcję na prawą stronę, a potem precyzyjnym strzałem od słupka dał swojej drużynie drugiego gola.

 

Do tego momentu golkiper gospodarzy właściwie był bezrobotny, dlatego goście poprosili o czas. - Dwa podania i na ścianę – apelował trener gości, którzy zaczęli grać odważniej, ale efektów bramkowych nie było. Bliski zdobycia bramki był Wojciech Krawców, uderzali także Alexandr Grigorescu i Stefan Karnatowski. Gospodarze nie pozostawali dłużni – bliski podwyższenia wyniku był chociażby Victor Andrade, ale Grigorescu zapobiegł utracie trzeciego gola.

 

W drugiej połowie gospodarze grali spokojniej, ale swoje sytuacje także mieli. Po rzucie rożnym i uderzeniu Jose Pepo gości uratowała poprzeczka, sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Jan Rojek, a swoją sytuacje miał także Paweł Boczarski. Goście byli bardziej zdeterminowani, chociaż początkowo na przeszkodzie stawał im Jakub Budych. Bramkarz gospodarzy dał się pokonać dopiero po strzale z dystansu Marcina Grzywy. Po kilkunastu sekundach Grigorescu powinien doprowadzić do wyrównania, ale i po drugiej stronie pomylił się Kamil Kucharski.

 

Sytuacji gościom nie brakowało, bo ponownie uderzał Grzywa, ale dopiero na niespełna cztery minuty przed końcem meczu Grigorescu strzałem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania. Szalę na korzyść gości przechylił Serhii Fil, który skierował piłkę do siatki po strzale Andre Chuvy. – W przerwie mówiliśmy sobie, że musimy grać dalej to samo. Chyba graliśmy to samo. Jest w nas frustracja. Nie podchodziliśmy do tego spotkania jak do derbów, ale jak do każdego kolejnego spotkania. Dla nas to był mecz o sześć punktów – mówił po meczu podłamany Paweł Boczarski.


KS Futsal Team Brzeg – Dreman Futsal Opole Komprachcice 2:3 (2:0)

Bramki: Witek x2 – Grzywa, Grigorescu, Fil