Od wiary do awansu
Choć Śląsk nie awansował bezpośrednio z grupy południowej – w tym wyścigu lepszy okazał się Ruch Chorzów – drużyna z Wrocławia nie straciła wiary. Decyzja o budowie zespołu z myślą o awansie zapadła jeszcze przed sezonem, a mimo licznych przeszkód cel został zrealizowany. Przełomowy był... moment porażki – derby Wrocławia, które mogły przypieczętować bezpośrednią promocję, okazały się brutalnym przypomnieniem, jak kręta bywa droga na szczyt.
„To spotkanie mogło nam dać bezpośredni awans i mieliśmy wszystko w swoich rękach. Niestety, po bardzo emocjonującym meczu musieliśmy uznać wyższość rywali. To była bolesna porażka, ale – co najważniejsze – nie zmieniła naszego nastawienia ani celu. ” – przyznaje Prezes. – „W barażach udowodniliśmy, że zasługujemy na ten awans.”
Król strzelców i bohaterowie z drugiego planu
Sezon to jednak nie tylko wynik – to także ludzie. Christopher Moen zdobył 29 bramek w sezonie zasadniczym oraz 4 w barażach, co uczyniło go królem strzelców i jedną z ikon zespołu. Norweg nie tylko zdobywał gole – był liderem.
„Rola Chrisa wykracza daleko poza zdobywanie bramek. On zaraził drużynę swoim profesjonalizmem, doświadczeniem i spokojem w trudnych momentach. To zawodnik z Norwegii, który szybko zaaklimatyzował się we Wrocławiu i stał jedną z twarzy naszego projektu. Król strzelców to tytuł indywidualny, ale Chris zawsze podkreślał, że ważniejszy jest awans drużyny. I to świetnie oddaje jego charakter – mimo swoich sukcesów indywidualnych pozostał skromny i skupiony na dobru zespołu. Bez jego wkładu – tych goli strzelanych seriami i boiskowej charyzmy – nasza droga na szczyt byłaby znacznie trudniejsza.” – chwalą go w klubie.
Równie ważna była postawa Kevina Kollára – bramkarza, który dołączył awaryjnie po kontuzji podstawowego golkipera. "Kevin pokazał ogromny profesjonalizm i natychmiastowe dopasowanie się do zespołu. W takich sytuacjach oczekuje się efektu od razu – i on to dał. Przyznam szczerze, że w pierwszej chwili, gdy dowiedziałem się o kontuzji Martina na kadrze, byłem załamany. Wiedzieliśmy już wtedy, że przed nami baraże, a Martin był kluczową postacią przez cały sezon. Jednak trzeba to jasno powiedzieć: Kevin spisał się na medal. To klasowy bramkarz i świetny człowiek. Bardzo szybko wkomponował się w zespół i już od pierwszych dni stał się jednym z liderów, którzy znacząco przyczynili się do wywalczenia upragnionego awansu. Chciałbym też podziękować działaczom FC Toruń za pomoc i wypożyczenie Kevina w tej trudnej kadrowo sytuacji – to dla nas było nieocenione wsparcie."
Cel? Zostać na dłużej
Awans to dopiero początek. Wrocławianie nie zamierzają być jednosezonowym epizodem w Ekstraklasie. Cel? Miejsce w ósemce i udział w fazie play-off. „Chcemy pokazać, że Śląsk ma potencjał na stałą obecność w elicie. Budujemy coś trwałego, a nie tylko jednorazową przygodę.”
Wyzwania są ogromne – zarówno sportowe, jak i organizacyjne. Klub przygotowuje się do spełnienia wymogów licencyjnych i podniesienia standardów meczowych. Wrocław ma stać się miejscem futsalowych widowisk na najwyższym poziomie. "Różnica między 1. ligą a Ekstraklasą jest odczuwalna na wielu płaszczyznach, więc spodziewamy się całego wachlarza wyzwań. Sportowo, jak wspomniałem, czeka nas konfrontacja z najlepszymi drużynami w Polsce – to zespoły, które mają w składach reprezentantów kraju, zawodników ogranych międzynarodowo, kluby poukładane taktycznie i fizycznie. Każdy nasz błąd na tym poziomie może kosztować bramkę, dlatego musimy szybko podnieść swoje umiejętności i koncentrację. Organizacyjnie również czeka nas skok na głęboką wodę."
Pięć lat – piękna klamra
Awans zbiega się z 5-leciem istnienia klubu. „Lepszego prezentu nie mogliśmy sobie wymarzyć. Kiedyś to było marzenie – dziś to rzeczywistość.” Śląsk Futsal wpisuje się w rosnącą tendencję obecności dużych piłkarskich marek w futsalu. To już nie wyjątek – to nowy trend: Piast, Legia, Ruch, Widzew, a wkrótce może i Lech czy Jagiellonia. To wszystko oznacza, że futsal w Polsce wchodzi w złotą erę.
"Marka piłkarska daje rozpoznawalność i możliwość szybszego rozwoju, ale sama nazwa nie gra. Najważniejsza jest dobrze przemyślana strategia, profesjonalna organizacja i konsekwentna praca. W naszym przypadku gra z herbem Śląsk Wrocław na sercu dało nam niesamowitego kopa na starcie. Znana nazwa klubu piłkarskiego przyciągnęła uwagę kibiców i sponsorów, ułatwiła budowanie społeczności wokół futsalu. Kibice Śląska, którzy kochają futbol trawiasty, z ciekawości przyszli zobaczyć mecze futsalu – wielu z nich zakochało się w tej szybkiej, technicznej odmianie piłki nożnej. Dzięki temu już od początku mogliśmy liczyć na wsparcie fanów, którzy czuli, że Śląsk to jedna wielka rodzina, niezależnie od tego czy gramy na trawie, czy pod dachem." - kończy Sebastian Bednarz