Jedna dobra połowa to za mało. Piast pokazał siłę

28.09.22Utworzono
/uploads/assets/4479/51884628720_c577ca9b7b_c.jpg
Piast Gliwice odrobił zaległości wręcz z nawiązką. W meczu rozgrywanym jeszcze w ramach 1. kolejki Futsal Ekstraklasy mistrzowie Polski pokonali Red Devils Chojnice 8:2, mimo że na tablicy wyników do przerwy widniał rezultat 0:2.

Nie patrząc w tabelę, spotkanie Piasta Gliwice z Red Devils Chojnice miało oczywistego faworyta – mistrzów Polski. Zerkając już jednak na ostatnie wyniki obu drużyn oraz biorąc pod uwagę fakt, że chojniczanie nie grali w weekend, można już było postawić mały znak zapytania. Gracze z Pomorza po dwóch meczach mieli na swoim koncie komplet punktów i choć rywalizowali tylko z AZS-ami z Katowic i Warszawy, to była to mała niespodzianka. Piastunki natomiast zaliczyły już wpadkę na początku sezonu, a i w ostatnich meczach, mimo zwycięstw, nie pokazywały w pełni swoich możliwości.
 

Od pierwszego gwizdka sędziego, co nie mogło dziwić, stroną dominującą byli gospodarze. Zdecydowanie najlepszą sytuację do pokonania Pawło Puczki miał Mateusz Mrowiec. Pivot Piasta dostał otwierające podanie z lewej strony od Rafaela Cadiniego, ale w sytuacji sam na sam górą był ukraiński golkiper.
 

Zawodnicy Jacka Burglina nie mieli natomiast problemów ze skutecznością. Po jednej ze swoich nielicznych sytuacji wyszli bowiem na prowadzenie. Kontratak środkiem rozpoczął Janis Pastars. Reprezentant Łotwy zagrał na lewą stronę do Ołeha Neheły, a ten odegrał na dalszy słupek do wbiegającego Guladiego Kokoladze, który niespodziewanie otworzył wynik tego spotkania.
 

Jeśli komuś było jednak niespodzianek, to ta z czasem urosła do jeszcze większych rozmiarów. Piast bowiem naciskał, Pawło Puczka bronił, a chojniczanie… strzelali. Podwaliny pod bramkę znów położył Janis Pastars. Łotysz, mimo obstawy Bruno Gracy przy linii końcowej, nie szukał nabicia rywala, czym wywalczyłby piłkę dla swojej drużyny. Zagrał ją natomiast wysoko do nieobstawionego Luiza Teixeiry, który w drugim bezpośrednim pojedynku z Michałem Widuchem tym razem był już górą. 0:2 i sensacyjne prowadzenie Czerwonych Diabłów do przerwy stało się faktem.  
 

Po przerwie tyle szczęścia przyjezdni pod własną bramką już jednak nie mili. Najpierw nieporozumienie obrońców wykorzystał Matej Fidersek, następnie nieskuteczną interwencję Pastarsa wykorzystał Miguel Pegacha, dobijając piłkę, a całość zamknął Mateusz Mrowiec wchodząc na dalszy słupek po podaniu z głębi pola Rafaela Cadiniego. Na wszystkie trzy trafienia gliwiczanie potrzebowali nieco ponad cztery minuty, ale nie był to koniec strzelania w ich wykonaniu.
 

W 32. minucie prowadzenie podwyższył bowiem Vinicius Lazzaretti, wykorzystując zastawienie się z piłką, a następnie asystę Dominika Śmiałkowskiego. Chwilę potem na listę strzelców wpisał się zaś Bruno Graca, kończąc dwójkową akcję z Rafaelem Cadinim i z prowadzenia Red Devils nie było już nawet śladu.
 

Zawodnicy Orlando Duarte potwierdzali to zresztą z każdą kolejną minutą, którą spędzali pod bramką rywala. Efektem tego była bramka marka Bugańskiego. Na prawym skrzydle bez większych problemów Witalija Kołesnyka minął Mateusz Mrowiec, wystawił futsalówkę na środek do Bugańskiego, a ten jeszcze umieścił ją w bramce. Czy na tym Piastunki poprzestały? Skądże. Niecałą minutę później Puczkę próbował pokonać Vinicius Teixeira, a że ten dobrze wybronił uderzenie Brazylijczyka, to też Vini za drugim razem zagrał Do Fiderseka, a Słoweniec z najbliższej odległości dopełnił dzieła.
 

Po tej bramce chojniczanie zdecydowali się na grę z lotnym bramkarzem, ale nie pozwoliło to im zniwelować swoich strat, a wręcz przeciwnie, bo te po złym rozegraniu na własnej połowie tylko się powiększyły za sprawą Breno Bertoline. Tym samym Piast wygrał ostatecznie aż 8:2, nie dopuszczając do kolejnej wpadki w swoim wykonaniu i awansował na 4. miejsce w ligowej tabeli.


PIAST GLIWICE – RED DEVILS CHOJNICE 8:2 (0:2)

Bramki: Matej Fidersek 26, 36, Mateusz Mrowiec 30, Vinicius Lazzaretti 32, Bruno Graca 32, Marek Bugański 35, Breno Bertoline 40 – Guladi Kokoladze 5, Luiz Teixeira 15.


Fot. Michał Duśko