Kenneth Rakvaag: Pierwszy gol był spóźnionym prezentem świątecznym

06.03.21Utworzono
/uploads/assets/3188/156795935_1760888310755227_3592243137164961501_o.jpg
Na konferencji prasowej po meczu Norwegia – Polska trener Błażej Korczyński chwalił naszych rywali za dobrą grę w obronie i za to w jaki sposób przesuwali się w formacji defensywnej. A co o meczu myślą sami Norwegowie?

Nie będzie to żadnym odkryciem, jeśli napiszemy, że we wczorajszym spotkaniu Norwegowie postawili nam trudne warunki gry. Mimo trzech bramek straconych, pokazali się z dobrej strony i możemy tylko żałować, że nie mogli zagrać także i z Czechami, którzy również nie mieliby wtedy łatwego zadania.

 

Szczególnie mocnym punktem Skandynawów był ich golkiper i kapitan zarazem, Kenneth Rakvaag, który niejednokrotnie ratował swoją drużynę przed stratą bramki. Można się zatem zastanawiać co by było gdyby w pewnym momencie jej nie opuścił. To wtedy bowiem nasi zawodnicy zdołali otworzyć wynik spotkania – błąd w przyjęciu piłki przez obrońcę wykorzystał Sebastian Grubalski, który szybko mu ją zabrał i nie mając żadnej presji, zdobył swoją pierwszą bramkę w reprezentacji Polski.

 

- Z przebiegu całego spotkania jesteśmy zadowoleni z gry w obronie w siedemdziesięciu procentach. Można powiedzieć, że pierwszy gol był spóźnionym prezentem świątecznym od nas dla Polski – ocenia Rakvaag.

 

- Dużym problemem był dla nas koronawirus. W Norwegii mistrzostwa zostały zawieszone i zakończone już po dwóch miesiącach. Nie mamy dobrej kondycji fizycznej, a do tego brakuje nam ośmiu graczy, ponieważ obostrzenia nie pozwalają wielu graczom na przyjazd tutaj - po powrocie do Norwegii trzeba się poddać dziesięciodniowej kwarantanny - mówi z kolei Silvio Crisari, selekcjoner Norwegów i dodaje: - Przygotowywaliśmy się na to spotkanie z dużą uwagą w fazie gry defensywnej i oczywiście pierwszy gol był dla nas dużym problemem, ale nie sądzę, abyśmy byli wtedy gotowi do gry w obu połówkach na tym samym poziomie. Teraz przez te dwa dni treningu, kiedy mamy więcej czasu, poświęcamy się również aspektom ofensywnym.

 

Bramkarz Sparty Praga pokazał się z dobrej strony m.in. w sytuacji sam na sam z Michałem Klausem, kiedy to wybronił jego uderzenie klatką piersiową, ale także kiedy miał przeciwko sobie dwóch rywali, którzy w nieco nonszalancki sposób chcieli się nim zabawić, a skończyło się na zmarnowanej stuprocentowej okazji.

 

Mimo to biało-czerwoni wypełnili cel, jakim było przede wszystkim nie stracenie bramki i niedopuszczenie pod nią Norwegów, co zauważa sam Rakvaag:

 

- Polska zasłużyła na zwycięstwo. W następnym meczu musimy przyspieszyć naszą grę, aby móc tworzyć więcej sytuacji.

 

- Muszę powiedzieć, że Polska zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Była zwarta i bardzo zorganizowana. To drużyna, która może grać do samego końca o awans do Mistrzostw Euroopy - ocenił zaś Crisari.

 

Jeśli Norwegowie rzeczywiście chcieliby się bardziej otworzyć, to spełniłyby się słowa innego bramkarza - Łukasza Błaszczyka, który dziś o tym właśnie mówił:

 

- Myślę, że Norwegowie nie zagrali tak jak tego oczekiwali. Jestem zdania, że w następnym meczu bardziej się otworzą. Spróbują znaleźć więcej ofensywnych okazji, co będzie z jednej strony dawało nam szansę pod ich bramką, a z drugiej strony będziemy musieli równie mocno, co w pierwszym spotkaniu skupić się na grze w defensywie.

 

Do spotkania rewanżowego pozostało już mniej niż 48 godzin. Kto je wygra? Przekonamy się już w poniedziałek o godzinie 17.30. Transmisja na antenie TVP Sport oraz na sport.tvp.pl.


Autor: Łukasz Leski

Fot. Paweł Jakubowski / Constract Lubawa