Niemoc FC Toruń trwa

08.10.20Utworzono
/uploads/assets/2608/torun-azs879.jpg
W środę sześć meczów i żadnego remisu, dziś jeden - i podział punktów. FC Toruń zremisował 2:2 z AZS UŚ Katowice. Zadowoleni mogą być tylko goście.

Katowiczanie po pięciu meczach mają na koncie pięć punków. Dorobek niezbyt imponujący, ale trzeba wziąć pod uwagę, że podopieczni trenera Miłosza Kocota wszystkie mecze zagrali na wyjeździe. I to bardzo dużo zmienia.

 

A FC Toruń? W pewnym sensie nic nowego: podobnie jak w poprzednich rozgrywkach drużyna ma problem ze zdobywaniem bramek. Dwa poprzednie sezony zakończyła ze średnią poniżej trzech bramek na mecz. Teraz początek jest jeszcze gorszy: zaledwie 9 goli w 5 spotkaniach, czyli poniżej dwa na mecz.

 

Dziś niemoc torunian w ataku trwała ponad pół godziny. Dopiero w 33 minucie objęli prowadzenie po trafieniu Mateusza Waszaka. Ale ten gol też potwierdził słabość FC w ataku pozycyjnym - został strzelony po kontrze. Ale katowiczanie błyskawicznie odpowiedzieli w taki sam sposób: po kontrataku piłkę w siatce umieścił Tomasz Szczurek. W 35 minucie FC Toruń znów prowadził: po golu Remigiusza Spychalskiego, który strzelił z daleka po rozegraniu stałego fragmentu gry. Minutę później katowiczanie wyrównali na 2:2 - po kontrze i samobójczym trafieniu Patryka Szczepaniaka.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Sławomir Kowalski / FC Toruń