Od beniaminka do wicemistrza

21.05.20Utworzono
/uploads/assets/2361/constract999.jpg
Kto był największym wygranym minionego już sezonu Futsal Ekstraklasy? Skoro mistrzem został Rekord Bielsko-Biała to on, ale największą niespodziankę sprawił Constract Lubawa.

Beniaminek, który awansował do FE po barażach już w pierwszym meczu pokazał, że może namieszać. Wygrał na wyjeździe z Red Devils Chojnice 6:1. - Wypunktowaliśmy przeciwnika i zasłużyliśmy na to zwycięstwo - podsumował trener Dawid Grubalski. - Powiedzieliśmy sobie przed meczem, że kluczowa będzie determinacja w działaniach obronnych. I to się potwierdziło.

 

Potem po niezwykle bramkostrzelnym meczu Constract przegrał z GSF Gliwice 6:7, ale następnie ponownie wygrał na wyjeździe 6:1. Tym razem z Gwiazdą Ruda Śląska. I znowu lubawianie pochwalili się za grę w defensywie. - Mocno popracowaliśmy w obronie - stwierdził Paweł Kaniewski. - Nie pozwoliliśmy Rudzie rozwinąć skrzydeł. No i wyeliminowaliśmy ich groźne zagrania, czyli grę z bramkarzem.

 

Wtedy jeszcze Constract mógł mieć opinię ligowego średniaka. Jednak później też konsekwentnie zdobywał punkty i znalazł się na podium. Następnie zaliczył klęskę u siebie (0:9) z Rekordem Bielsko-Biała. - Nie graliśmy źle, po prostu brakowało nam momentami szczęścia - stwierdził Pedro de Oliveira.

 

A później był świetny mecz w Chorzowie z Clearexem, zakończony pechowym remisem 4:4. Pechowym, bo w ostatniej minucie było 4:2 dla Constractu. Ale ten mecz udowodnił, że miejsce Constractu w czołowej trójce nie jest przypadkowe. Dowiodło tego wygrane 6:1 na wyjeździe starcie z FC Toruń. - Zagraliśmy chyba najlepszy mecz w tym sezonie - ocenił Paweł Ossowski. - Na tej hali, z naszymi kibicami, którzy szczególnie nas nieśli w tym spotkaniu.

 

Po wyjazdowej wygranej 3:2 nad Acaną Orłem Jelcz-Laskowice w 18. kolejce Constract pozostał na drugim miejscu i - jak się później okazało - został wicemistrzem Polski. Wielki sukces, a teraz czekamy, że na dłużej będzie jedną z głównych sił w Futsal Ekstraklasie. Transfer Tomasza Kriezela z FC Toruń potwierdza, że jest to jak najbardziej możliwe.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic
Zdj. Paweł Jakubowski