Opanowaliśmy emocje

26.09.17Utworzono
/uploads/assets/433/WP_20170926_18_33_33_Pro.jpg
26 września 2017 roku. Koszalin. Ta data i to miejsce przeszły już do historii futsalu. Po jednym z najbardziej dramatycznych meczów w historii reprezentacji Polski mamy jeden z największych sukcesów w historii: Polska pokonała Węgry 6:4 i zagra w finałach mistrzostw Europy.

W hali były 3 tysiące osób. – Propozycja, aby grać w Koszalinie, wyszła od zawodników – mówił jeden z bohaterów spotkania, strzelec dwóch goli, Michał Kubik. – Pomysł okazał się słuszny: była pełna hala, był doping, który świetnie słyszeliśmy i nas napędzał. Szacunek dla kibiców.

 

Zanim kibice natchnęli naszych futsalistów, zwłaszcza w drugiej połowie, widać było wielką nerwowość w poczynaniach naszej drużyny.

 

- Nerwów było sporo – przyznał trener Andrzej Bianga. – Ale byliśmy gotowi na zwycięstwo. W pierwszej połowie, od stanu 2:0 popełniliśmy sporo błędów. Ale to jest futsal: zawsze są błędy. Na szczęście zrobiliśmy ich mniej, niż Węgrzy. A potem wybroniliśmy się w grze w osłabieniu. To było bardzo ważne. W przerwie stwierdziliśmy, że nie mamy nic do stracenia. Musieliśmy poprawić skuteczność, opanować emocje, które udzieliły nam się w pierwszej połowie. Jednak mentalnie byliśmy gotowi na zwycięstwo. Zawodnicy ruszyli w drugiej części meczu na rywali. Dali z siebie tyle, ile mogli. No i po 16 latach wywalczyliśmy awans na wielką imprezę.

 

- Ostatnie sekundy były dla nas bardzo trudne – dodał Kubik. – Ale je przetrzymaliśmy i jest awans. W przerwie sami na siebie byliśmy źli, bo praktycznie sami sobie strzeliliśmy dwa gole. Gdy przetrzymaliśmy grę 3 na 4 w polu, to wyszliśmy na drugą połowę strasznie zmotywowani. Trzeba było opanować emocje. Każdy z nas przed meczem układał sobie w głowie jakiś scenariusz, lecz to co wydarzyło się na boisku w pierwszej połowie spowodowało nerwowość. Jednak wytrzymaliśmy. Pokazaliśmy, że jesteśmy profesjonalnymi futsalistami.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Fot. Sławomir Pankowski, TVP3 Szczecin