Pięć goli w jednym meczu, to "chyba" dobra forma

22.02.18Utworzono
/uploads/assets/794/leszczak.jpg
Bohaterem 15. kolejki Futsal Ekstraklasy był 26-letni zawodnik Clearexu Chorzów - Sebastian Leszczak (na zdjęciu z prawej), który w ciągu kilku minut zdobył cztery bramki, kończąc mecz z pięcioma trafieniami, ratując swojej drużynie remis. Postanowiliśmy sprawdzić co sam zainteresowany myśli na temat swojej formy.

- Jak forma? - zapytaliśmy naszego rozmówcę.

 

- Biorąc pod uwagę ostatni mecz, to chyba dobra - odpowiada Leszczak.

 

Patrząc na ten mecz, to chyba skromna odpowiedź. Na 13 minut przed końcem spotkania MOKS Słoneczny Stok Białystok prowadził z Clearexem Chorzów 5:1. Wtedy Leszczak postanowił włączyć, nie drugi, nie trzeci, a piąty bieg. Strzelał kolejno w 33, 35, 36 i 37 minucie. Doliczając do tego trafienie w pierwszej połowie, mamy futsalowy pięciopak. Znakomita forma nie pomogła jednak wygrać spotkania, które zakończyło się remisem 5:5.

 

- Szczerze mówiąc, wolałbym zwycięstwo w tym meczu i oddanie moich bramek innym zawodnikom - ocenił snajper. - Najważniejsze by awansować do pierwszej szóstki - zdradza cel.

 

Obecnie Clearex jest na dobrej ku temu drodze, bo zajmuje piąte miejsce, z czterema punktami przewagi nad siódmą pozycją.

 

Ten mecz pokazał, że warto grać do końca, a dzieło Leszczaka nie było przypadkiem. Świadczy o tym 8. kolejka Futsal Ekstraklasy. 26-latek reprezentował wtedy barwy LEX Kancelarii Słomniki. W Gdańsku AZS prowadził już 3:1. Co zrobił Leszczak? To oczywiste, w ostatnich czterech minutach strzelił trzy bramki, zapewniając drużynie zwycięstwo. Nie ma co nawet wspominać, że pierwsza bramka także była jego autorstwa.

 

- Można powiedzieć, że mam doświadczenie w horrorach - śmieje się zawodnik, który przygodę z piłką zaczynał od dużego boiska. Zagrał nawet w trzech meczach Ekstraklasy w barwach Wisły Kraków.

 

- Pochodzę z Krakowa, zadebiutowałem w Wiśle i to w meczu przeciw Cracovii. To piękne wspomnienie - mówi Leszczak.

 

Jeszcze w 2016 roku biegał na boiskach I ligi, reprezentując Sandecję Nowy Sącz. Teraz mamy przyjemność (bramkarze rywali nie potwierdzą tego zdania) oglądać jego bramki w hali.

 

- Bardzo miło wspominam Sandecję. Nie udało mi się tam zaistnieć z różnych powodów. Postanowiłem zamienić Nowy Sącz na Słomniki, by być bliżej domu, gdzie urodziła mi się córka.

 

Teraz strzela dla drużyny z Chorzowa, a my czekamy na narodziny kolejnych bramek.

 

Tekst: Marcin Dworzyński

Fot. MOKS Sloneczny Stok Białystok