Sobota04.10.2025, 16:00
Sobota04.10.2025, 16:00
Sobota04.10.2025, 18:00
Sobota04.10.2025, 18:00
Niedziela05.10.2025, 16:00
Niedziela05.10.2025, 16:00
Niedziela05.10.2025, 18:00
Niedziela05.10.2025, 18:00
Faworyci nie zawiedli. Constract i Texom Eurobus pewnie sięgnęli po komplet punktów. Zwycięstwa odniosły także zespoły Rekordu i GI Malepszy, choć w ich przypadku nie obyło się bez emocji do samego końca, bo zarówno Legia, jak i Widzew postawiły bardzo trudne warunki. W derbach Górnego Śląska górą okazał się Piast, a rewelacyjnego beniaminka ze Świecia zatrzymały Smoki z Pniew. Poniżej prezentujemy krótkie podsumowanie piątej kolejki.
BSF ABJ BOCHNIA - WE-MET FC GMINA SIERAKOWICE 2:2 (1:1)
Oba zespoły przystępowały do tego spotkania w odmiennych nastrojach. BSF ABJ miał na koncie zaledwie trzy punkty i świadomość trzech kolejnych porażek. We-Met z kolei mógł być zadowolony z początku sezonu, bo wygrał trzy z czterech dotychczasowych meczów. Już na początku prowadzenie objęli gospodarze po pięknym uderzeniu z dystansu Adama Wędzonego. Przez większą część pierwszej połowy We-Met szukał wyrównania i w końcu dopiął swego – do siatki trafił Filip Vaktor, ustalając wynik do przerwy na 1:1. Po zmianie stron inicjatywę przejął BSF ABJ. Bochnianie grali ofensywnie, długo utrzymywali się przy piłce i zmusili rywali do popełnienia czterech fauli. Paradoksalnie jednak kolejną bramkę zdobył We-Met – po świetnej akcji Brayana Mery, który zastawił piłkę i wypracował sytuację Ezequielowi Jaroslawskiemu. BSF natychmiast wycofał bramkarza i ich determinacja została nagrodzona w samej końcówce. W ostatniej minucie spotkania Minor Cabalceta trafił na 2:2, ratując punkt dla gospodarzy. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów, z którego w Bochni na pewno nie mogą być w pełni zadowoleni.
Bramki: Wędzony 2’, Cabalceta 40’ - Vaktor 18’, Jaroslawski 35’
LEGIA WARSZAWA - REKORD BIELSKO-BIAŁA 2:3 (0:1)
W mocno okrojonym składzie do tego spotkania przystępował Rekord. Do Warszawy pojechało zaledwie dziewięciu zawodników, w tym dwóch bramkarzy. Jak się jednak okazało, to wystarczyło, by pokonać Legię na jej terenie. Pierwsza połowa przyniosła tylko jedną bramkę – już w czwartej minucie Guilherme Kadu najlepiej odnalazł się w polu karnym i dał Rekordowi prowadzenie. Do przerwy bielszczanie skutecznie bronili korzystnego wyniku. Po zmianie stron Legia szybko wyrównała. Michał Kałuża obronił pierwszy strzał Erica Sylli, ale wobec dobitki byłego zawodnika Widzewa był już bezradny. Przy stanie 1:1 oba zespoły miały swoje okazje, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Udało się to najpierw legionistom – do siatki trafił Oskar Szczepański. Rekord błyskawicznie odpowiedział. Michał Marek, pokazując ogromne doświadczenie, przyjął piłkę tyłem do bramki, obrócił się i pewnym strzałem pokonał Tomasza Warszawskiego. Decydujący cios zadał jednak ponownie Kadu – na dwie minuty przed końcem ustalił wynik na 3:2. Rekord wciąż pozostaje niepokonany.
Bramki: Sylla 23’, Szczepański 34’ - Kadu 4’, 38’, Marek 35’
RUCH CHORZÓW - PIAST GLIWICE 1:6 (0:1)
Derby Śląska miały wyraźnego faworyta – i Piast nie zawiódł, pewnie zgarniając komplet punktów. Pierwsza połowa jednak nie zapowiadała tak wysokiego wyniku. Do siatki trafił tylko Dill i gliwiczanie prowadzili 1:0. Kluczowy okazał się początek drugiej odsłony, kiedy mistrz Polski postanowił zamknąć mecz. Główne role odegrali Jani Korpela (dwie bramki i asysta) oraz Vinicius Teixeira (gol i dwie asysty). W krótkim czasie Piast zdobył cztery trafienia i odskoczył na 5:0. W końcówce oba zespoły jeszcze raz wpisały się na listę strzelców, a spotkanie zakończyło się wynikiem 6:1 dla Piasta. Ruch wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w sezonie, natomiast gliwiczanie mogą już myśleć o środowym meczu awansem z Rekordem.
Bramki: Wojtyna 26’ - Dill 7’, Korpela 21’, 22’, Lazzaretti 22’, Teixeira 24’, Szadurski 32’
JAXAN ŚLĄSK WROCŁAW - TEXOM EUROBUS PRZEMYŚL 2:5 (0:4)
Lider po czwartej kolejce jechał na teren beniaminka po zwycięstwo – i Texom Eurobus zrealizował swój plan błyskawicznie. Już w pierwszych ośmiu minutach goście prowadzili 4:0. Do siatki trafiali Ukraińcy: Semenchenko, Fareniuk oraz dwukrotnie Abakshyn. Zespół z Przemyśla kontrolował wydarzenia na parkiecie i do przerwy nie musiał forsować tempa. Po zmianie stron Śląsk ruszył odważniej do ataków i w 30. minucie, po trafieniu Christophera Moena, zdobył swoją pierwszą bramkę. Na dwie minuty przed końcem spotkania gospodarzy poderwał jeszcze Andrii Yelishev, który popisał się efektownym rajdem prawą stroną i mocnym uderzeniem zdobył gola na 2:4. Nadzieje beniaminka rozwiał jednak Leo Santana, posyłając piłkę do pustej bramki strzałem przez całe boisko i ustalając wynik na 5:2. Choć Texom Eurobus sięgnął po komplet punktów, to w niedzielę stracił fotel lidera na rzecz Constractu, który wyprzedził przemyślan lepszą różnicą bramek.
Bramki: Moen 32’, Yelishev 38’ - Semenchenko 4’, Fareniuk 5’, Abakshyn 6’, 8’, Santana 40’
FC REITER TORUŃ - DREMAN EXLABESA OPOLE KOMPRACHCICE 7:3 (4:1)
Kibice w Toruniu zobaczyli festiwal bramek, a na szczęście dla gospodarzy to FC Reiter dopisał trzy punkty, zrównując się w tabeli z Dremanem Exlabesą (po sześć oczek). Początek spotkania należał do torunian – już po ośmiu minutach prowadzili 3:0, a szczególnej urody było trafienie Remigiusza Spychalskiego. Dreman jeszcze przed przerwą rozpoczął pogoń, a w drugiej połowie, po szybkim wycofaniu bramkarza, zmniejszył straty do 3:4. W szeregach „Tygrysów” wyróżniali się Xavier Domingos i Felipe De Freitas, którzy ciągnęli grę ofensywną gości. Końcówka należała jednak do FC Reiter. Spychalski skompletował dublet, kilku innych zawodników także wpisało się na listę strzelców, a gospodarze – mimo chwilowych problemów – potrafili mocno docisnąć rywali i ostatecznie wygrali pewnie 7:3.
Bramki: Zboralski 6’, Kraśniewski 7’, Spychalski 8’, 40’, Szczepaniak 17’, Jankowski 37’, Titi 39’ - Xavier 16’, Ivanov 31’, De Freitas 35’
FUTSAL ŚWIECIE - RED DRAGONS PNIEWY 2:4 (0:1)
Rewelacja początku sezonu zatrzymana! Red Dragons wywieźli komplet punktów ze Świecia, a bohaterem spotkania został 19-letni Aleksander Kozak – autor hat-tricka dla Czerwonych Smoków. Pierwsza połowa była wyrównana, a na premierowe trafienie czekaliśmy do 18. minuty. Wówczas Kozak zakończył kontratak gości i otworzył wynik meczu. Najciekawsze fragmenty nastąpiły jednak po przerwie. Najpierw gospodarze odwrócili losy spotkania – bramki Karola Czyszka i Davidsona Silvy dały Futsalowi Świecie prowadzenie 2:1. Radość beniaminka nie trwała długo. Duet Kozak – Christian Rodriguez najpierw wyrównał, a następnie wyprowadził Red Dragons na prowadzenie. W końcówce młody zawodnik Smoków skompletował hat-tricka, ustalając wynik na 4:2 dla gości. Świecianie wycofali bramkarza, ale nie zdołali zdobyć choćby kontaktowego gola. Red Dragons wygrywają i zrównują się punktami z Futsalem Świecie.
Bramki: Czyszek 22’, Davidson Silva 25’ - Kozak 18’, 26’, 35’, Rodriguez 27’
GI MALEPSZY LESZNO - WIDZEW ŁÓDŹ 5:4 (3:4)
Świetne widowisko w Lesznie! Faworyzowany GI Malepszy musiał się solidnie natrudzić, by wywalczyć komplet punktów w starciu z Widzewem. Łodzianie rozpoczęli mecz znakomicie. Już po siedmiu minutach prowadzili 3:0, a prym w ich ofensywie wiódł Jefferson Ortiz, motor napędowy gości. Ten zimny prysznic pobudził gospodarzy, którzy krok po kroku odrabiali straty. W 17. minucie Facundo Setti doprowadził do wyrównania, a kibice w Lesznie uwierzyli, że ich drużyna przejmie kontrolę. Radość nie trwała długo – Kristian Medon ponownie wyprowadził Widzew na prowadzenie i do przerwy było 4:3 dla przyjezdnych. Po zmianie stron obraz gry przypominał ten z pierwszej połowy. GI Malepszy atakował, szukając kolejnych trafień, ale świetnie spisywał się 16-letni bramkarz Widzewa, Hubert Dąbrowski. Uległ dopiero w 26. minucie po mocnym strzale z rzutu wolnego Rajmunda Siecli. Przy stanie 4:4 łodzianie zdecydowali się na wycofanie bramkarza, co okazało się ryzykowne. Sebastian Baco popełnił błąd, a Mateusz Lisowski wykorzystał okazję, dając gospodarzom pierwsze prowadzenie w meczu. Leszczynianie nie oddali go już do końca, wygrywając emocjonujące spotkanie 5:4.
Bramki: Malyshko 8’, Lisowski 12’, 30’, Setti 17’, Siecla 26’ - Koivumäki 3' (sam), Marton 6’, Ortiz 7’, Medon 19’
CONSTRACT LUBAWA - AZS UŚ KATOWICE 8:0 (4:0)
Po cztery bramki w obu połowach i pewne, wysokie zwycięstwo Constractu – tak wyglądał mecz w Lubawie. Spotkanie zaczęło się niefortunnie od samobójczego trafienia Artura Popławskiego, który próbując przeciąć podanie, skierował piłkę do własnej siatki. Później strzelali już tylko gospodarze – tym razem tam, gdzie trzeba. Swoją klasę potwierdzili liderzy Constractu. Bruno Cintra zdobył gola i umocnił się na pozycji najlepszego strzelca ligi, a Pedrinho dołożył kolejne kluczowe podania, pozostając liderem klasyfikacji asyst i punktacji kanadyjskiej. Bramki zdobywali także nowi zawodnicy – Gabriel Rinaldin i Savio Valadares. W drugiej połowie AZS UŚ wycofał bramkarza, ale to tylko ułatwiło Constractowi zadanie. Gospodarze wykorzystywali przechwyty i bezlitośnie trafiali do pustej bramki, punktując zespół Marcina Waniczka. Constract wygrywa wysoko, zrównuje się punktami z Texom Eurobusem i dzięki lepszej różnicy bramek wraca na fotel lidera.
Bramki: Popławski 3’ (sam), Cintra 9’, Pedrinho 10’, 22’, Rinaldin 18’, 27’, Valadares 34’, Licznerski 35’
fot. Paweł Jakubowski