Pokaz siły Piasta w Łodzi

12.11.22Utworzono
/uploads/assets/4591/Bez tytułu.png
Piast Gliwice wygrał z Widzewem Łódź aż 8:3. O sile całego zespołu mistrza Polski może świadczyć fakt, że każdy z jego zawodników, który wpisał się tego dnia na listę strzelców, zrobił to tylko raz.

Po niezłym początku sezonu w wykonaniu Widzewa Łódź, wydawało się, że beniaminek może powalczyć o coś więcej niż utrzymanie. Perspektywa fazy play-off znacznie się jednak oddaliła, gdy łodzianie zanotowali trzy porażki z rzędu. Spadli na 10. miejsce i do 8. pozycji tracili trzy punkty, a na dodatek mieli zmierzyć się z mistrzem Polski, Piastem Gliwice.

Piastunki po turnieju Main Round Ligi Mistrzów wygrały z FC Reiter Toruń 1:0 i ze spokojem mogły podchodzić do kolejnego wyzwania. Ligowe mecze muszą traktować bowiem jako jednoczesne sprawdziany przed Elite Round, które odbędzie się już za niecałe dwa tygodnie.

I początek zdecydowanie należał do przyjezdnych, którzy w 4. minucie po rzucie karnym Rafaela Cadiniego otworzyli wynik spotkania. Brazylijczyk jednak miał sporo szczęścia, bowiem Dariusz Słowiński był bliski obronienia tego strzału, ale piłka minimalnie przekroczyła linię i na tablicy wyników było 0:1. Na 2:0 podwyższył natomiast Vinicius Teixeira. Widzewiacy tym samym zostali skarceni za odważniejsze pójście do przodu, bowiem ta bramka z kolei po kontrataku.

Gospodarze próbowali odrobić straty wycofując bramkarza, ale złe przyjęcie Michała Marciniaka sprawiło, że ten nie był w stanie opanować piłki, a to pozwoliło doskoczyć do futsalówki Viniciusowi Lazzarettiemu i wpakować ją do pustej siatki.

Po zmianie stron na kolejne bramki nie musieliśmy długo czekać. Już po 30 sekundach od wznowienia gry na listę strzelców wpisał się Matej Fidersek. Gdy Marciniak trafił na 1:4, wydawało się, że gracze Marcina Stanisławskiego będą w stanie nawiązać jeszcze walkę. Szybko to jednak zostało zweryfikowane przez Miguela Pegachę, który wykorzystał wyjście przed pole karne Słowińskiego i podwyższył bez problemu na 1:5.

W podobny sposób swoje trafienie zaliczył Bruno Graca. Portugalczyk również skorzystał na ofensywnym wyjściu z bramki Słowińskiego i strzelając jeszcze z własnego pola karnego umieścił piłkę w bramce. Zwycięstwa swojej drużyny nie doczekał jednak Lazzaretti, który za kolejny faul w tym spotkaniu obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i musiał zejść do szatni.

To szybko na gola zamienili Widzewiacy, którzy po ładny, rozegraniu wystawili futsalówkę Wiaczesławowi Kożemjace, który strzałem w dalsze okienko bramki Michała Widucha zmniejszył straty swojej drużyny.

Różnica bramkowa szybko jednak powróciła do pierwotnego kształtu. Tym razem czerwoną kartkę ujrzał bowiem Słowiński – konsekwencja drugiej żółtej kartki z zagranie ręką poza polem karnym – co szybko skończyło się bramką, na nieszczęście Maksyma Panasenki, samobójczą.

Wynik spotkania na 3:7, wydawało się, że ustalił Wiaczesław Kożemjaka – również wykorzystując grę w przewadze, ale 15 sekund odpowiedział mu Sebastian Szadurski i ostatecznie zakończyło się na rezultacie 3:8.

Piast wygrał pewnie, wygrał zasłużenie, a dzięki temu awansował na drugie miejsce w ligowej tabeli. Widzew pozostał zaś na 10. pozycji, ale zarówno jego miejsce, jak strata do czołowej ósemki może jeszcze ulec zmianie.


WIDZEW ŁÓDŹ – PIAST GLIWICE 3:8 (0:3)

Bramki: Michał Marciniak 23, Wiaczesław Kożemjaka 29, 40 – Rafael Cadini 4 (k), Vinicius Teixeira 11, Vinicius Lazzaretti 13, Matej Fidersek 21, Miguel Pegacha 24, Bruno Graca 28, Maksym Panasenko 32 (s), Sebastian Szadurski 40.


Fot. Robert Neumann