FC Reiter Toruń Żebrowskiego zawsze był znany z solidnej obrony i tak było też w starciu w Rekordem. Czas płynął, a gospodarze nie tracili goli; ba! dopiero w 9 minucie zanotowali pierwszy faul. Potem było z faulami gorzej, gdyż po 15 minutach mieli już pięć na koncie, ale nie poskutkowało to przedłużonym rzutem karnym. Gospodarze oczywiście liczyli głównie na kontry - świetną mieli w 11 minucie, gdy wyszli 3 na 1, jednak zmarnowali okazję.
I do przerwy było 0:0.
Po przerwie także długo nic się nie zmieniało. Dopiero w 29 minucie goście znaleźli sposób na torunian. Rzut z autu wykonał Matheus, podał do Alexa Viany, wyszedł na pozycję, dostał piłkę zwrotną - i strzelił czubkiem buta. Mimo bardzo dobrze broniącego Krzysztofa Iwanka wpadło.
Łukasz Żebrowski od razu poprosił o czas, ale w 32 minucie goście podwyższyli na 2:0. Błysnął Viana (na zdjęciu przy piłce), który spokojnie podał do Janiego Korpeli, a ten bez problemu trafił do bramki.
Gospodarze wycofali bramkarza i w ostatniej minucie grający w roli lotnego golkipera Patryk Szczepaniak trafił z ostrego kąta, zdobywając honorową bramkę, na którą torunianie za mądrą grę na pewno zasłużyli.
FC Reiter Toruń - Rekord Bielsko-Biała 1:2 (0:0)
Bramki: Szczepaniak (40) - Matheus (29), Korpela (32)
Tekst: Krzysztof Dziedzic
Zdj. Paweł Mruczek / Rekord Bielsko-Biała