Remis w barażowym dreszczowcu w Rudzie Śląskiej

12.05.19Utworzono
/uploads/assets/1810/60125312_2204920619588328_4774041511702560768_n.jpg
To był prawdziwy powiew Futsal Ekstraklasy. Komplet kibiców na trybunach, atrakcje dla najmłodszych fanów sportu i dramatyczne spotkanie, które w napięciu trzymało aż do końcowej syreny. Gwiazda Ruda Śląska zremisowała u siebie 2:2 z Constractem Lubawa, w pierwszym meczu barażowym o awans do elity. Wicemistrzowie grupy północnej do wyrównania doprowadzili na 45 sekund przed końcową syreną.

- Przed tym spotkaniem wynik 2:2 na wyjeździe wziąłbym w ciemno, ponieważ u siebie jesteśmy bardzo
mocni i rzadko przegrywamy. Wierzę, że w Lubawie to my będziemy prowadzić grę, dyktować warunki
od samego początku i pewnie wygramy – powiedział na gorąco po końcowej syrenie pewny swego
szkoleniowiec Constractu, Dawid Grubalski.


- Do Lubawy jedziemy po zwycięstwo i czujemy się mocni. Końcówka tego sezonu w naszym wykonaniu
jest bardzo dobra i pukamy już powoli do bram Futsal Ekstraklasy. Moim skromnym zdaniem to my
byliśmy dzisiaj zespołem lepszym, stworzyliśmy więcej klarownych sytuacji podbramkowych i
zasłużyliśmy na zwycięstwo. Szkoda, że prowadzenia nie udało się dowieźć do końcowej syreny –
oznajmił gracz Gwiazdy, Paweł Barański.


W 34. minucie z boiska wyleciał za staranowanie przeciwnika poza polem karnym golkiper halembskiego
zespołu Aleksander Waszka. Konstruktorzy nie zdołali jednak wykorzystać przewagi, a Dawid Barteczka
mógł liczyć na mocne wsparcie kolegów z drużyny. Co więcej krótko po tym, jak obydwa zespoły
zaczęły grać w pełnym zestawieniu do siatki trafił Bartosz Siadul, wprawiając w euforię miejscowych
fanów.


- Chciałem na początku tego tygodnia przećwiczyć grę w przewadze 4 na 3, ale zabrakło na to czasu i
było widać gołym okiem, że nie byliśmy kompletnie przygotowani do tego elementu. W dodatku to się
błyskawicznie zemściło i straciliśmy kuriozalnego gola na 1:2. Nie zagraliśmy dzisiaj jakiegoś wielkiego
meczu, bo ciężko gra nam się zawsze w tej hali – rzekł trener Grubalski.


Kolejnym kluczowym momentem tego spotkania była 39. minuta. Konstruktorzy popełnili szóste
przewinienie, a do piłki podszedł ekspert od przedłużonych rzutów karnych – Michał Hyży. Tym razem
nie trafił jednak w światło bramki, a wielu lubawskich kibiców odetchnęło z ulgą. Ta niewykorzystana
szansa zemściła się w końcówce.


- Michał na treningach na 5 przedłużonych rzutów karnych trafia 4. To prawdziwy fachowiec, więc jeżeli
w Lubawie będzie trzeba uderzyć z 10. metrów, to też zrobi to Hyży. Obroniona przewaga 3 na 4
pokazała, że jesteśmy zdeterminowani, żeby osiągnąć sukces. Rywal w drugiej odsłonie był od nas
słabszy i miał duży problem ze skonstruowaniem akcji ofensywnych. Skoro Konstruktorzy są tacy pewni
swego przed rewanżem, to tym bardziej nie możemy się doczekać tego spotkania – zdradził trener
Gwiazdorów, Łukasz Kujawa.


Rewanż zostanie rozegrany 18 maja w Lubawie. Zawodnicy Constractu są pewni swego i wierzą, że
własna hala okaże się ich atutem. Jednak warto pamiętać o tym, że rudzianie już raz w Lubawie wygrali,
a w niedawno zakończonym sezonie zasadniczym często z meczów wyjazdowych wracali z tarczą.


- Gwiazda to niewygodny rywal, ale na własnej hali będzie stała za nami publiczność. Nikt nie dopuszcza
do siebie innego scenariusza jak nasze zwycięstwo. Przed rokiem się nie udało, ale teraz piłka będzie po naszej stronie, a mecz się rozpocznie od wyniku 0:0, a ten daje nam już awans. Łatwo nie będzie, ale
jestem dobrej myśli – zakończył Jakub Raszkowski, gracz Constractu.


Kto zrobi ostatni, najważniejszy krok w kierunku Futsal Ekstraklasy? Dzisiaj bliżej upragnionego celu z
matematycznego punktu widzenia są podopieczni Dawida Grubalskiego. Jednak Gwiazdorzy już z nie
takich opresji wychodzili w obecnej kampanii. Sprawa awansu wydaje się więc otwarta.

 

Tekst: Rafał Szlaga

Zdj. Gwiazda Ruda Śląska