Remontada w Chorzowie

24.01.24Utworzono
/uploads/assets/5583/420128851_939806974704085_7244982854188311668_n.jpg
Wydawało się, że kiedy jak nie dzisiaj. Ruch Chorzów miał wszystko w swoich rękach, aby wygrać z FC Reiter Toruń, ale większą determinacją i wiarą do końca wykazali się dziś przyjezdni.

Jeśli w poprzednich spotkaniach Ruch Chorzów mógł zapunktować, tak teraz po prostu musiał. Na Górny Śląsk przyjechał pierwszy bezpieczny w tabeli FC Reiter Toruń, zatem dla gospodarzy był to więcej niż mecz „o sześć punktów”. Był to mecz, który miał przywrócić nadzieję, że w Chorzowie uda się utrzymać FOGO Futsal Ekstraklasę.

Miejscowi zaczęli dobrze, ale brakowało skuteczności. Po dalekim wyrzucie Pawła Pstrusińskiego piłkę przyjął Sebastian Brocki, natychmiast zgrywając ją wzdłuż linii końcowej, ale nie zdążył do niej doskoczyć Michał Grecz. Jeszcze bliżej po drugiej stronie boiska był Yunen, ale Kostarykanin po wrzutce z rzutu rożnego obił zaledwie słupek swoim silnym wolejem.

Wynik udało się w końcu otworzyć chorzowianom, gdy w 12. minucie piłka poszła od Brockiego, przez Jankowskiego, do Grecza, który z najbliższej odległości wbił piłkę do siatki, czym rozwiązał worek z bramkami.

Najpierw na 2:0 w fenomenalnym stylu podwyższył Dominik Jankowski. Były młodzieżowy reprezentant Polski przejął piłkę na własnej połowie od Przypisa, poszedł odważnie do przodu, założył siatkę Titiemu, a następnie przełożył sobie futsalówkę obok wychodzącego Kamila Naparły i płaskim strzałem wepchnął ją do bramki. Kolejna bramka to już autorstwo duetu Pstrusiński-Brocki. Pierwszy daleko wyrzucił, a drugi głową wbił do siatki i chorzowski MORiS znów miał powody do radości.

Humor popsuł trochę Krzysztof Elsner, którzy przywrócił swoich kolegów do gry, ale gdy doszło do zmiany stron, nie było widać, aby to goście mieli przejąć inicjatywę. Bo choć Pstrusiński momentami musiał ratować swój zespół, to i Kamil Naparło miał dużo pracy.

Tak było chociażby przy kontrze Michała Tkacza i strzale Mariusza Segeta, który przed sobą miał właśnie już tylko golkipera torunian, ale również przy okazji Sebastiana Brockiego, który najpierw obił poprzeczkę, a następnie próbował dobijać piłkę głową.

Świetną okazję do złapania kontaktu miał Titi, znajdując się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale kolejny raz w tym meczu jeszcze lepiej wybronił Pstrusiński, dla którego był to przecież powrót do chorzowskiej bramki po kilku latach przerwy. Mimo to przyjezdni dopięli swego, a na 3:2 trafił Michał Wojciechowski, choć gracze Ruchu protestowali jeszcze, sugerując sędziemu, że piłka mogła wcześniej opuścić boisko.

Nie był to jednak koniec, bo też przyjezdni momentalnie trafili na 3:3, a niecelne podanie Krzysztofa Salisza przejął Krzysztof Elsner, aby chwilę później uderzyć między nogami Pstrusińskiego.

Wydawało się, że bliżej zdobycia punktów są przyjezdni i tak też się stało. Najpierw rozegranie rzutu wolnego świetnie wykończył Yunen, zaś gospodarzy dobił Titi. 3:5!

Tym samym FC Reiter Toruń oddalił się od strefy spadkowej na dziewięć punktów i ze spokojem może przystępować do kolejnych spotkań. Ruch natomiast do bezpiecznej strefy traci już 11 oczek i widmo I ligi w Chorzowie jest coraz bliższe.


RUCH CHORZÓW – FC REITER TORUŃ 3:5 (3:1)

Bramki: Michał Grecz 12, Dominik Jankowski 16, Sebastian Brocki 17 – Krzysztof Elsner 19, Michał Wojciechowski 36, Krzysztof Elsner 37, Yunen 39, Titi 40.


Fot. Sławomir Kowalski