Rollercoaster w Gdańsku

01.10.18Utworzono
/uploads/assets/1304/azs gdansk.jpg
Już w ubiegłym sezonie mecze akademików z Gdańska i Katowic dostarczały kibicom emocji od pierwszych do ostatnich sekund. Pierwsze spotkanie tych drużyn w tym sezonie miało równie dramatyczny przebieg. Pokazało tym samym ile w futsalu może znaczyć kilkanaście sekund...

 

Ci, którzy odrobinę spóźnili się na mecz do hali lub przed telewizor mogli wiele stracić. Adam Jonczyk był bliski zdobycia bramki w pierwszej groźnej sytuacji, a po chwili też i gospodarze powinni wpisać się na listę strzelców. Rzut karny Mikołaja Krefta (jak i dwie dobitki) wybronił Kamil Lasik – a wszystko to po zaledwie minucie (z drobnym hakiem) gry. W pierwszych fragmentach miał jeszcze swoją szansę Tomasz Szczurek, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, aż w końcu Mateusz Wesserling w piątej minucie trafił do siatki gości.

 

Z prowadzenia gospodarze cieszyli się tylko pół minuty. Wyrównał Krzysztof Piskorz plasowanym strzałem, ale jak wiele w futsalu znaczy kilkadziesiąt sekund mogliśmy się przekonać po chwili. Gospodarze objęli ponownie prowadzenie chwilę po wznowieniu gry – tym razem uradował miejscowych Mateusz Osiński.

 

Wymiana ciosów trwała nadal i po niespełna ośmiu minutach gry ponownie był remis. Tym razem z bliska do siatki trafił Michał Dubiel. Goście mieli kolejne sytuacje (Podobiński, Gładczak, Jonczyk czy Piskorz), ale liczy się to co w siatce. Gospodarze, a konkretnie Wesserling, chwilę przed zejściem do szatni ponownie zmusili do kapitulacji Lasika.

 

Początek drugiej odsłony, chociaż może gra na to nie wskazywała, to efektywność gdańszczan. Najpierw z przepięknego gola cieszył się Michał Horbacz, następnie jego wyczyn powtórzył, chociaż już w nie tak efektownym stylu, Kreft. Katowiczanie stwarzali sobie sytuacje, ale brakowało w nich dokładności. Wyjątkiem był strzał Piskorza z 30. minuty.

 

Goście po tym trafieniu poderwali się do ataków, ale w kilku próbach przeszkodą skuteczną był Kacper Sasiak. W 34. minucie wszystko się jednak diametralnie odmieniło. Jonczyk dwukrotnie w ciągu trzydziestu sekund trafił do bramki gdańszczan, dając swojej drużynie remis, ale także wiarę, że ten mecz może zakończyć się jeszcze lepszym rezultatem. Zrealizował to Piskorz trafiając po raz szósty do siatki. Gospodarze w ostatnich minutach wycofali bramkarza, starali się odzyskać korzystny wynik, ale katowiczanie nie wypuścili już z rąk zwycięstwa.

 

 

AZS UG Gdańsk – AZS UŚ Katowice 5:6 (3:2)

Bramki: Wesserling (5, 20), Osiński (6), Horbacz (23), Kreft (26) – Piskorz (5, 30, 36), Jonczyk (34, 34), Dubiel (8)