Niedziela11.05.2025, 18:00
Niedziela11.05.2025, 18:00
A był moment, gdy wydawało się, że spotkanie dobrze potoczy się dla gliwiczan. Przegrywali, gdy katowiczanie w 9 minucie wyszli z kontrą 3 na 2, którą mocnym strzałem ze środka wykończył Konrad Podobiński, ale w 16 minucie wyrównali po samobójczym golu kapitana gości Tomasza Szczurka (drugi samobój w drugim kolejnym meczu).
- Niestety, kolejny mecz, w którym piłka odbija się ode mnie i zupełnie myli bramkarza - przyznaje Tomasz Szczurek. - Ale grając na "ostatnim", tak bywa: wybijesz piłkę pięć razy, bo od tego jesteś, ale jak już się źle odbije, to raczej nie ma co zbierać - dodał z humorem. - Najważniejsze, że w tych dwóch meczach zdobyliśmy mimo wszystko sześć punktów.
Na początku drugiej połowy Szczurek w zupełności się zrehabilitował: zrobił akcję skrzydłem i zagrał pod bramkę rywali, a do siatki GSF trafił Adam Jonczyk - i mimo wielu prób nie udało się już gliwiczanom odrobić straty.
Potem drużyna GSF pod wodzą reprezentacyjnego trenera Błażeja Korczyńskiego nie była bezradna. Gliwiczanie dochodzili do sytuacji strzeleckich - ale fatalnie pudłowali. Tu jednak nie można mówić tylko o pechu...
A katowiczanie wrócą do domu w świetnych nastrojach. Drugie z rzędu zwycięstwo pozwoliło im zrównać się punktami z liderami i zająć trzecie miejsce. Po tej kolejce prawdopodobnie je opuszczą, ale... punkty pozostaną.
GSF Gliwice - AZS UŚ Katowice 1:2 (1:1)
Bramki: Szczurek (16-samobójcza) - Podobiński (9), Jonczyk (22)
Tekst: Krzysztof Dziedzic
Zdj. GSF Gliwice