Piątek06.12.2024, 18:00
Sobota07.12.2024, 16:00
Sobota07.12.2024, 16:00
Sobota07.12.2024, 18:00
Sobota07.12.2024, 19:00
Sobota07.12.2024, 20:00
Niedziela08.12.2024, 17:00
Niedziela08.12.2024, 18:00
Gospodarze od początku odważnie ruszyli do ataku, sprawdzając refleks Dawida Lacha pomiędzy słupkami. Strzały te były celne, ale albo brakowało skuteczności w wykończeniu, albo szczęścia, albo wspomniany bramkarz pokazywał swoje umiejętności. Próbowali: Gallego Garcia, Kąkol czy Siecla. Z każdą minutą trwania meczu zwiększała się wymiana ciosów. Nawet w sytuacji sam na sam Kąkola z Lachem, górą był bramkarz gości.
Mówi się, że do trzech razy sztuka, ale w tym wypadku ciężko zliczyć, która to była próba gospodarzy. Ostatecznie liczy się efekt końcowy, a w tym wypadku Konopacki zdobył długo wyczekiwanego przez licznie zgromadzonych kibiców gola. Warto zwrócić uwagę na zespołowość tej akcji. Gdzie wszystko rozpoczął Kąkol podał do Kolesnykova, który idealnie wypatrzył wspomnianego Konopackiego.
Przez długi czas to gospodarze mieli pięć przewinień na koncie i już wydawało się, że to oni dobiją do regulaminowego limitu. Tymczasem w bardzo krótkim czasie goście uzbierali pięć fauli i to oni musieli być ostrożniejsi w grze.
Niewykorzystane sytuacje się mszą? W tym wypadku tak. Opolanie wyrównali za sprawą potężnego strzału Bugańskiego. Dosłownie chwilę później goście popełnili faul, więc piłka powędrowała na linię wyznaczającą przedłużony rzut karny. Do jego wykonania podszedł Siecla i nie pomylił się. Pokerowym zagraniem popisał się za to trener Toni Corredera wprowadzając na boisko Jakuba Janczaka. Zawodnik wykorzystał błąd w obronie Yevhenii Kozlova.
Trzecia bramka dla opolana wpadła dosyć zaskujaco, ponieważ gospodarze sugerowali zagranie ręką przeciwników. Sędziowie tego nie zauważyli, więc rywale na spokojnie rozegrali do pustej bramki. Nie minęła chwila, a leszczynianie odrobili straty i znów był remis. Z piłką ofiarnie do bramki praktycznie "wjechał" Oleksandr Kolesnykov. Nim się wszyscy obejrzeli na tablicy znów zmienił się wynik. Waldemar Sobota trafił na 4 do 3.
Przez długi okres toczył się wyrównany pojedynek. Na cztery minuty do końca trener Trznadel próbował gry z lotnym bramkarzem. Upatrując w tym swoich szans na wyrównania wyniku, w końcu stawką tego meczu było czwarte miejsce w tabeli. Ostatecznie trzy punkty jadą do Opola.
GI MALEPSZY ARTH SOFT LESZNO – DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE 3:4 (2:2)
Bramki: Kacper Konopacki 9, Rajmund Siecla 19, Oleksandr Kolesnykov 23 – Marek Bugański 19, Jakub Janczak 20, Waldemar Sobota 23, 26
Fot. Piast Gliwice Futsal