Było to starcie drużyny, która aż siedem razy sięgała po to trofeum (Rekordu), z zespołem, który mimo trzech wcześniejszych finałów, jeszcze nigdy go nie wygrał (Piast).

Spotkanie rozpoczęło się spokojnie, ale już w 8. minucie Piast objął prowadzenie. Na strzał z ostrego kąta zdecydował się nowy nabytek gliwiczan, Micuim. Piłka wydawała się łatwa do obrony, jednak Michał Kałuża popełnił błąd i futsalówka wpadła do siatki. W 12. minucie sytuacja Rekordu dodatkowo się skomplikowała. Guilherme Kadu, inny z nowych zawodników, obejrzał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Grający w przewadze Piast szybko to wykorzystał – na 2:0 podwyższył Tomasz Kriezel, który w debiucie w nowych barwach wpisał się na listę strzelców. Po tej bramce trener Rekordu, Chus Lopez, poprosił o czas. Jego drużyna ruszyła odważniej do ataku – była groźna sytuacja Michała Widucha, był strzał w słupek, a także pięć fauli po stronie Piasta na trzy minuty przed przerwą. Ostatecznie jednak do szatni obie ekipy schodziły przy dwubramkowej przewadze mistrza Polski.

Po zmianie stron Rekord zagrał bardziej otwarcie, ryzykując w poszukiwaniu kontaktowego gola. Gliwiczanie bronili się skutecznie, a gdy rywalom brakowało precyzji, sami wyprowadzili cios. W 36. minucie Kriezel po stałym fragmencie gry zdobył swoją drugą bramkę i praktycznie przesądził o losach meczu. Bielszczanie nie zamierzali się jednak poddawać. Od razu wycofali bramkarza i rzucili wszystkie siły do ataku. W 39. minucie ich wysiłki przyniosły efekt – Franco Spellanzon zdobył bramkę, ustalając wynik na 3:1.

Piast Gliwice w końcu przełamał finałowe fatum i może dopisać do klubowej gabloty pierwszy Superpuchar. Co ciekawe, wszystkie bramki w tym meczu strzelili nowi zawodnicy – Micuim i Kriezel dla Piasta oraz Spellanzon dla Rekordu.

PIAST GLIWICE – REKORD BIELSKO-BIAŁA 3:1 (2:0)

Bramki: Micuim 8', Kriezel 13', 36'  – Spellanzon 39'