Szalony mecz zakończony zwycięstwem Rekordu

17.12.22Utworzono
/uploads/assets/4689/314436325_193561379844578_5972361704107041613_n.jpg
Rekord Bielsko-Biała po świetnym widowisku wygrywa w hicie piętnastej kolejki FOGO Futsal Ekstraklasy 6:2 z Piastem Gliwice. Rekordziści zakończą rundę jesienną na pozycji lidera rozgrywek.

Tuż przed świętami doszło do starcia dwóch najlepiej punktujących zespołów 2022 roku. To przede wszystkim też mecz wicemistrza Polski i zdobywcy Pucharu Polski z aktualnym mistrzem. Lepszego prezentu kibice futsalu w Polsce nie mogli otrzymać.

 

Oba zespoły już w obecnym sezonie się spotkały. W finale Superpucharu Rekord pokonał Piasta 2:0. Ale gliwiczanie głównie pamiętać będą mecz w końcówce poprzedniego sezonu przeciwko ekipie z Bielska-Białej, po którym wywalczyli tytuł najlepszej drużyny w Polsce po raz pierwszy w historii.

 

Pierwsza poważniejsza sytuacja zakończyła się bramką dla Rekordu. W drugiej minucie kapitalną akcję prawym skrzydłem wyprowadził Mikołaj Zastawnik. Reprezentant Polski wystawił piłkę jak na tacy Pawłowi Budniakowi, który otworzył wynik spotkania.

 

Piast szybko mógł doprowadzić do wyrównania. Zaskakujący strzał z dystansu oddał Vinicius Lazzaretti, ale piłka odbiła się od słupka. Sytuacja narodziła się z gry wysokim pressingiem przez gliwiczan. Podopieczni Orlando Duarte od początku meczu starali się uniemożliwiać rozegranie futsalówki rekordzistom.

 

W kolejnych minutach nie mieliśmy zbyt wiele klarownych sytuacji. Gra była szarpana i pressing obu drużyn powodował, że drużyny bardziej skupiały się na tym, żeby zabezpieczyć tyły i szukać swoich szans po kontrach czy stałych fragmentach gry. I właśnie w trzynastej minucie Rekord po dobrze rozegranym aucie wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Precyzyjnym strzałem popisał się Matheus Ferreira.

 

Piast nie mógł wejść w mecz, bowiem do czasu zdobycia drugiej bramki dla rekordzistów, zawodnicy gości nie kreowali sobie sytuacji bramkowych poza wspomnianym strzałem Lazzarettiego. Do tego na sześć minut przed końcem pierwszej połowy Piast złapał pięć przewinień, a szóste pojawiło się chwilę po sygnalizacji arbitrów, że każde kolejne skutkuje przedłużonym rzutem karnym. Bramkę na 3:0 zdobył Sebastian Leszczak silnym i dokładnym uderzeniem obok Kyrylo Tsypuna. Przy tym stanie mecz się otworzył. Swoje szanse na bramkę mieli chociażby Matheus po stronie Rekordu czy Rafael Cadini z Piasta.  

 

W końcówce pierwszej połowy na boisku zrobiło się nieco nerwowo po jednej z sytuacji. Zawodnicy ukarani zostali żółtymi kartkami a jedną z nich zobaczył Vinicius Teixeira. Była to jednak druga kara Hiszpana, w efekcie czego został ukarany czerwonym kartonikiem. Gra w przewadze nie dała Rekordowi bramki, mimo groźnego strzału Stefana Rakicia, ale przede wszystkim najlepszą sytuację gospodarze mieli z przedłużonego rzutu karnego. Strzał Leszczaka obronił Tsypun. Do przerwy Rekord prowadził 3:0 w pełni zasłużenie.  

 

W drugiej odsłonie widać było, ze gospodarze kontrolują mecz i raczej nie forsują tempa. Oba zespoły nie kreowały zbyt wielu sytuacji bramkowych. Najciekawiej w tym okresie meczu było pod bramką Tsypuna, kiedy to Rakic był w sytuacji sam na sam z bramkarzem Piasta. Górą był jednak Ukrainiec, który uchronił swój zespół przed utratą kolejnej bramki.

Ta sytuacja otworzyła nieco drugą połowę.

 

Gliwiczanie obudzili się w 29. minucie. Świetną okazję miał Lazzaretti, ale jego strzał obronił Bartłomiej Nawrat. Chwilę później Leszczak mógł podwyższyć prowadzenie, ale jego podwójny strzał obronił Tsypun.

 

Podobnie jak w pierwszej odsłonie, Piast szybko złapał pięć przewinień, a w jednej z kolejnych akcji Matheus Ferreira z przedłużonego rzutu karnego minimalnie się pomylił.

 

Na dzisięć minut przed końcem meczu gliwiczanie zdecydowali się na grę z lotnym bramkarzem. Gorąco było po tym, jak Budniak faulował Lazzarettiego w okolicach pola karnego. Wstępnie sędziowie podjęli decyzję o tym, że faul nastąpił w polu karnym, ale po konsultacji zmienili decyzję i odgwizdali rzut wolny. Powtórki pokazywały, że pierwotna decyzja byłaby dobra.

 

Decyzja o wycofaniu bramkarza dość szybko przyniosła efekt. Sebastian Szadurski wykończył akcję Piasta i dał tlen swojej drużynie. Rekord odważniej ruszył do ataku po tym, jak stracili bramkę. Uzyskali nawet kolejny przedłużony rzut karny, ale tym razem do strzału podszedł Rakic, który uderzył obok bramki.

 

Piast szukał swoich szans w grze w przewadze. Dwoił się i troił Nawrat, który utrzymywał przy korzystnym wyniku swój zespół. Ale bramkarz Rekordu skapitulował w 35. Minucie, kiedy to aut wykonywał Miguel Pegacha. Piłka odbiła się od jednego z zawodników gospodarzy i wpadła do siatki.

 

Mecz rozkręcał się na dobre. Na korzyść Rekordu działał fakt, że gliwiczanie mieli na koncie pięć przewinień. To spowodowało, że gospodarze po raz kolejny egzekwowali przedłużony rzut karny. Do strzału podszedł ten, który w pierwszej połowie zdobył bramkę z tego elementu, czyli Leszczak. Piłka po jego strzale ostatecznie wpadła po siatce mimo iż bliski szczęścia był Tsypun.

 

Chwilę później było już 5:2, bowiem duży błąd w rozegraniu popełnił Lazzaretti. Piłkę przejął Rakic, który z bliskiej odległości zdobył swoją pierwszą bramkę w meczu. Rekord był na fali i strzelił po raz kolejny. Zastawnik wykończył kapitalną akcję gospodarzy.

 

Końcówka pomimo kilku szans z obu stron nie przyniosła dodatkowych trafień. Rekord wygrywa po szalonym meczu. Po pierwszej połowie wydawało się, że zwycięstwo gospodarzom przyjdzie łatwo. Ale Piast obudził się i przy stanie 3:2 i wyglądało to tak, jakby miał iść za ciosem. Jednak Rekord w porę wrócił do meczu i pokonał mistrzów Polski kończąc pierwszą rundę na pozycji lidera FOGO Futsal Ekstraklasy.


REKORD BIELSKO-BIAŁA - PIAST GLIWICE 6:2 (3:0)

Bramki: Paweł Budniak 2, Matheus Ferreira 13, Sebastian Leszczak 5, 35, Stefan Rakic 36, Mikołaj Zastawnik 37 – Sebastian Szadurski 32, Miguel Pegacha 35


Fot. Rekord Bielsko-Biała