Trzęsienie ziemi w Pniewach, kanonady Cleareksu i Rekordu

23.03.19Utworzono
/uploads/assets/1717/pniewy24.jpg
To była szalona sobota z Futsal Ekstraklasą. Najwięcej się działo w Pniewach, ale i na pozostałych parkietach nie brakowało emocji. Znamy już skład grupy mistrzowskiej, ale nikogo nie można spisywać na straty, o czym przekonuje Pogoń – szczecinianie odnieśli trzecie kolejne zwycięstwo.

 

Pogoń w tym sezonie przeżywała już bardzo trudne chwile, ale w decydujących momentach pokazuje charakter. Podobnie było w meczu z drużyną z Podlasia. Do przerwy w sobotnim spotkaniu bramki nie padły, ale pierwsi prowadzenie objęli goście. Na gol Damiana Grabowskiego odpowiedzieli szczecinianie z nawiązką – w 90 sekund wyszli na prowadzenie, w końcówce jeszcze Daniel Maćkiewicz podwyższył wynik. Goście walczyli do końca, ale gol Mateusza Lisowskiego to wszystko na co było ich stać.

 

Pogoń 04 Szczecin – MOKS Stołeczny Stok Białystok 3:2 (0:0)

Bramki: Kondiukh, Sapon, Maćkiewicz – Grabowski, Lisowski

 

 

Derby Śląska zawsze dostarczały emocji, tym razem jednak katowiczanie nie mieli żadnych powodów do radości. Co prawda szybko mogli cieszyć się z gola, ale skuteczność w sobotnie popołudnie to nie była ich silna strona. Pierwsze minuty nie wskazywały jednak na tak wysokie zwycięstwo gospdoarzy. Na bramki Vadyma Ivanova i Sebastiana Leszczaka odpowiedział Daniel Wojtyna. W pierwszej połowie katowiczanie stracili jeszcze trzy bramki. Bohaterem drugiej odsłony był natomiast Mikołaj Zastawnik, który zaliczył w dwudziestu minutach hat-tricka. Koledzy jednak nie zamierzali mu ustępować, pod bramką katowiczan było co chwilę bardzo groźnie.

 

Clearex Chorzów – AZS UŚ Katowice 10:4 (5:1)

Bramki: Zastawnik (3), Ivanov (2), Golly (2), Leszczak, Wędzony, Bednarczyk (samobój) – Wojtyna, Dubiel, Pękala, Gładczak.

 

Ostre strzelanie miało miejsce także w Gdańsku. Rekord przystępował do tego spotkania po dwóch wyjazdowych niepowodzeniach, ale nad morzem nie pozwolił sobie na kolejne potknięcie. Już właściwie po pięciu minutach spotkania wszystko było wyjaśnione, bielszczanie wtedy mieli na koncie pięć bramek, a w połowie pierwszej odsłony po stronie zysków Rekordu widniała liczba ośmiu goli. Gdańszczanie mogli prosić o najniższy wymiar kary, do przerwy skończyło się na dziewięciu bramkach, a w całym meczu Rekord trafił trzynaście razy do siatki. Nie ma jednak złudzeń – gdyby bielszczanie potrzebowali tych bramek znacznie więcej, to zadanie też by wykonali. Trzy bramki zaliczył Michał Marek, po dwie Kamil Surmiak, Oleksandr Bondar i Wojciech Łasak.

 

AZS UG Gdańsk – Rekord Bielsko-Biała 3:13 (2:9)

Bramki: Wardowski, Kawka, Kreft – Marek (3), Łasak (2), Bondar (2), Surmiak (2), Kubik, Alex Viana, Budniak, Janovsky.

 

Wiele się działo w Chojnicach. Czerwone Diabły chciały się zrehabilitować w oczach kibiców za ostatnie słabsze występy, natomiast Piast zbliża się coraz bardziej do czołówki i w tak ważnym momencie nie mógł sobie pozwolić na potknięcie. Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla gospodarzy za sprawą Jakuba Kąkola, ale druga odsłona pierwszej części spotkania należała do gliwiczan. Wyrównał Douglas, a Sebastian Szadurski i Marcin Grzywa dali gościom prowadzenie. Gospodarze w ostatnich fragmentach spotkania wrócili jeszcze do gry za sprawą dwóch bramek Bernardo Figueira, ale ostatnie słowo należało do gliwiczan. Kolejny sukces Piasta stał się faktem.

 

Red Devils Chojnice – Piast Gliwice 3:4 (1:3)

Bramki: Bernardo Figueira (2), Kąkol – Szadurski, Grzywa, Douglas, Sergio Bonilla

 

To co się działo w Pniewach można podzielić na dwie części. Jedną – która miała miejsce przez 38 minut spotkania. I drugą – ostatnie 120 sekund gry. O tej pierwszej fani z Pniew będą zapewne długo rozprawiać, a tą drugą będą chcieli zapomnieć jak najszybciej. Dodajmy, że dla gospodarzy był to mecz ostatniej szansy w walce o awans do najlepszej szóstki. Red Dragons jeżeli chcieli zagrać w grupie mistrzowskiej musieli z Gattą wygrać. I cel realizowali przez długie minuty. Szybkie trafienie Romana Vakhuli, a potem show Mateusza Kosteckiego sprawiło, że kibice w Pniewach uwierzyli, że szóstka jest w zasięgu ich drużyny. Gościom nie gwarantowały sukcesu nawet trafienia Daniela Krawczyka, Michała Marciniaka i Michała Szymczaka. A potem nastąpiło końcowe trzęsienie ziemi. W 39 minucie wyrównał Marciniak. Gospodarze zaryzykowali, wycofali bramkarza, bo remis również już im nic nie dawał. Ten manewr się nie powiódł. Kolejne trafienie Marciniaka, a później gol Michała Klausa. 112 sekund – tyle zabrakło gospodarzom by pozostać w grze o awans do grupy mistrzowskiej.

 

Red Dragons Pniewy – Gatta Active Zduńska Wola 4:6 (3:2)

Bramki: Kostecki (3), Vakhula – Marciniak (3), Krawczyk, Szymczak, Klaus.