Widzew górą w klasyku

10.09.22Utworzono
/uploads/assets/4413/widzew gora.png
W historycznym spotkaniu Widzewa Łódź z Legią Warszawa w Futsal Ekstraklasie gospodarze wygrali 6:2. Dla Widzewiaków to drugie zwycięstwo w tym sezonie. Goście wciąż pozostają bez zdobytych punktów.

Przed takim meczem wystarczy spojrzeć na marki obu klubów, aby wiedzieć, że gorąca atmosfera i świetne spotkanie są gwarantowane. Bo choć zarówno Widzew Łódź, jak i Legia Warszawa dopiero zaczynają zapisywać się na kartach Futsal Ekstraklasy, to ich piłkarska historia przyciąga każdego kibica obu klubów – i nie tylko – bez względu na dyscyplinę.


Wynik otworzyli gospodarze. Niesieni głośnym dopingiem Widzewiacy wyprowadzili atak, gdzie ponownie jednym z głównych aktorów stał Maksym Pautiak. Ukrainiec zagrał z prawej strony do swojego rodaka, Wiaczesława Kożemjaki, a ten mimo problemów z przyjęciem zdołał oddać strzał w kierunku bramki, pokonując jednocześnie Tomasza Warszawskiego.


Na 2:0 mógł podwyższyć z kolei Daniel Krawczyk. Najlepszy strzelec w historii Futsal Ekstraklasy dostał górne podanie od Marcina Stanisławskiego, kontrolując lot piłki walczył jednocześnie o pozycję z Andre Luizem i choć ją wygrał, to jego uderzenie czubkiem buta, tuż przed interweniującym już Warszawskim, przeszło obok lewego słupka.


Przyjezdni nie mieli zatem zamiaru więcej czekać i sami przeszli do ofensywy. Po wcześniejszych próbach Andre Luiza, łodzianie radzili sobie również ze strzałami Mariusza Milewskiego. Grający trener Legii zagrał zatem do znajdującego się na czystej pozycji Adama Grzyba, który uderzył płasko na dalszy słupek, aby chwilę później cieszyć się z doprowadzenia do remisu.


Widzew odpowiedział na to kapitalnie. Najpierw, wydawałoby się, że niegroźny strzał oddał Krawczyk – przy opiece dwóch rywali spod linii bocznej. Stojący między słupkami Warszawski nie interweniował jednak w tej sytuacji dobrze – piłka przeszła mu po rękach i wleciała wprost do siatki. Zaraz potem do protokołu meczowego wpisał się zaś Joao Bernardes. Portugalczyk z angolskim paszportem wyszedł jak z podziemi do turlającej się piłki, uprzedził Warszawskiego i tuż przed nim „dziubnął” futsalówkę, która wtoczyła się do bramki.


Przed przerwą zmniejszyć starty mógł jeszcze Andre Luiz, ale świetnie interweniował Dariusz Słowiński. Podobnie zresztą było kilka minut później, gdy bezpośrednio z rzutu rożnego zaskoczyć go chciał Davidson Silva, dzięki czemu na przerwę w lepszych nastrojach schodzili czerwono-biało-czerwoni.


Złapać kontakt Legionistom udało się niedługo po zmianie stron. Po wbiciu piłki w pole karne z rzutu rożnego nienajlepiej wylokował ją Tomasz Gąsior. Futsalówka przeszła po jego nodze, a co gorsza, sam zawodnik utrudnił interwencję Słowińskiemu, co wykorzystał Grzegorz Och, pakując piłkę do pustej siatki.


Ripostę po drugiej stronie boiska mógł zaserwować Michał Marciniak, któremu kolejną dobrą górną piłkę w tym meczu zagrał Stanisławski. Autor 254 w Futsal Ekstraklasie dobrze opanował piłkę, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem przestrzelił obok prawego słupka. Chwilę później Marciniak uderzył już celnie, ale tym razem dobrze interweniował już Warszawski.


Widzew dopiął jednak swego. Po akcji ukraińskiego tercetu – Panasenko – Kożemjaka – Pautiak bramkę zdobył ostatni z nich i remis znów oddalił się od Legii. Sprawy w swoje ręce wziął zatem Warszawski. Golkiper gości po złapaniu piłki wybiegł z nią przed siebie, minął jednego z Widzewiaków, aby na końcu odegrać ją do partnerów z pola, ale żaden z nich nie był w stanie pokonać Słowińskiego.


Zamknąć spotkanie mogli Stanisławski, Marciniak oraz Krawczyk, ale pierwsza dwójka, mimo że mieli przed sobą tylko bramkarza, chciała zbyt koronkowo rozegrać piłkę między sobą i gdy już wystawili ją ostatecznie Krawczykowi, ten uderzył wysoko ponad bramką.


Na niecałe cztery minuty przed końcem Legia postawiła wszystko na jedną kartę. Czarną koszulkę bramkarza założył Mariusz Milewski, ale zamiast pomniejszyć straty, goście stracili piątą bramkę, której autorem był Maksym Panasenko. Wynik ustalił zaś Michał Marciniak. Widzew postanowił odpowiedzieć bowiem tak samo – wycofaniem bramkarza, a to błyskawicznie skończyło się szóstym golem.


Tym samym Widzew Łódź wygrał z Legią Warszawa 6:2 i po raz kolejny w tym sezonie wygrał przed własną publicznością. Legioniści zaś pozostają bez punktów po dwóch rozegranych spotkaniach.


WIDZEW ŁÓDŹ – LEGIA WARSZAWA 6:2 (3:1)

Bramki: Wiaczesław Kożemjaka 6, Daniel Krawczyk 14, Joao Bernardes 14, Maksym Pautiak 29, Maksym Panasenko 38, Michał Marciniak 39 – Adam Grzyb 10, Grzegorz Och 23.


Fot. Kinga Sałata