Po zwycięstwie z GI Malepszy Arth Soft Leszno apetyty w zespole Widzewa poszły w górę. Łodzianie chcieli pójść za ciosem także na Opolszczyźnie, gdzie już czekał na nich Dreman. Faworyta trudno było wskazać, ale jeśli ktoś chciał go wybierać na podstawie najnowszej historii, mógł wskazywać Widzew. Kiedy bowiem w zeszłym sezonie Legia Warszawa, jako beniaminek pokonała w 1. kolejce GI Malepszy Leszno, w kolejnej serii gier to samo zrobiła… a jakże w meczu z Dremanem.

I tak było też tym razem, przynajmniej na początku. Wynik otworzyli bowiem przyjezdni, a konkretnie Wiaczesław Kożemjaka, który w sytuacji sam na sam ładnie minął Serghieja Burduję i umieścił piłkę w pustej siatce.

Odpowiedź Dremanu była jednak piorunująca. Najpierw Dariusza Słowińskiego prawą nogą pokonał Nuno Chuva, a następnie z najbliższej odległości, z pół obrotu po podaniu od Kamila Kucharskiego to samo zrobił Wadym Iwanow.

Po zmianie stron tempo gry nieco opadło, ale do gospodarze wciąż byli bardziej konkretniejsi. Swoje okazje mieli Iwanow – który już drugi mecz z rzędu próbuje zdobyć gola przewrotką – Tomasz Czech, czy też Denys Blank. Gola zdobył jednak Kamil Kucharski, który nie dał żadnych szans Słowińskiego swoim uderzeniem z rzutu wolnego.

Widzewiacy nie czekali zatem zbyt długo i wycofali z gry swojego bramkarza. Nie potrafili jednak przedrzeć się przez defensywę Dremanu, przez co pozostawały im jedynie strzały z dalszej odległości. Żaden z nich nie znalazł jednak drogi do bramki. Przeciwnie do Dremanu, który na koniec spotkania zrobił to samo co tydzień temu w Toruniu – Arkadiusz Szypczyński zagrał do Denysa Blanka, a ten ustalił wynik spotkania na 4:1.

DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE – WIDZEW ŁÓDŹ 4:1 (2:1)

Bramki: Nuno Chuva 9, Wadym Iwanow 13, Kamil Kucharski 34, Denys Blank 40 - Wiaczesław Kożemjaka 8.

Fot. Sławomir Jakubowski