Biało - czerwoni przed historyczną szansą

22.09.17Utworzono
/uploads/assets/415/reprezentacjaPOlski.jpg
Nie zmieniła się kadra reprezentacji Polski na rewanż z Węgrami w porównaniu do pierwszego spotkania. Trenerzy zdecydowali się na tę samą czternastkę, która reprezentowała nas w pierwszym meczu. - Wszyscy jednak liczą, że wynik będzie inny. Korzystniejszy – powtarzają w samym sztabie. Zgrupowanie reprezentacji rozpoczyna się 22 września, w piątek.

W najlepszych humorach do Koszalina przyjadą zapewne gracze Rekordu: Michał Kałuża, Rafał Franz i Michał Kubik. W niedzielę zdobyli oni pierwsze trofeum klubowe, teraz będą mieć szansę awansować do finałów mistrzostw Europy. Michał Kałuża zresztą został uznany najlepszym graczem niedzielnego spotkania z Clearexem Chorzów.

 

Trenerów reprezentacji przede wszystkim jednak cieszy, że wszyscy kadrowicze są zdrowi i gotowi na rewanżowe wyzwanie. Czas powinien zresztą w niektórych przypadkach działać na naszą korzyść. - Ja ostatnio borykałem się z problemami zdrowotnymi. Wiem, że w pierwszym spotkaniu mogłem zagrać lepiej. Teraz podczas pobytu w klubie normalnie potrenowałem, bo było mi to potrzebne. Z każdym dniem nadrabiam stracony wcześniej czas - mówi strzelec jedynej bramki dla Polski, Tomasz Lutecki. 

 

Po przegranej 1:2 nastroje w reprezentacji są... mieszane.

 

- Z jednej strony panuje umiarkowany optymizm, ale jednak bardziej niedosyt. Zwłaszcza po drugiej połowie, w której to mieliśmy więcej klarownych sytuacji aniżeli nasi rywale. Oczywiście, Węgrzy też mieli swoje okazje, ale to my byliśmy bliżsi zmiany wyniku i doprowadzenia do remisu. Wynik 2:2 by nas w pełni satysfakcjonował, ale ta jedna bramka w perspektywie rewanżu może też wiele dać, może być kluczowa – mówi Michał Kałuża, który przed rewanżem jest optymistą. - Uważam, że powinniśmy przypieczętować w Koszalinie awans. Może wynik 1:2 jest trochę złudny, ale ja co do rewanżu mam dobre przeczucia.

 

W Miszkolcu gospodarze mogli liczyć na gorący i żywiołowy doping. Czasem nawet węgierscy fani wspierali naszą reprezentację.

 

- Chce się grać w takich warunkach, momentami w hali było bardzo głośno, co nawet przeszkadzało w komunikacji – powtarzali po spotkaniu biało – czerwoni. Teraz przed podobnym „zadaniem” stoją kibice w Koszalinie, którzy już jednak kilkukrotnie pokazali, że wiedzą jak pomagać reprezentacji. Mecz – kto wie, może o randze historycznej – odbędzie się w najbliższy wtorek o godzinie 18.30. Cena biletu to 10 złotych.

 

* *  *

Najprawdopodobniej komplet, trzy tysiące widzów, obejrzy z trybun hali w Koszalinie rewanżowy mecz futsalowej reprezentacji Polski z Węgrami w barażach o awans do mistrzostw Europy w 2018 roku.

 

Wszystko wskazuje na to, że jeżeli w hali stawią się kibice z Węgier, to nieliczni.

 

– Nie mamy żadnej informacji od węgierskiej federacji piłkarskiej, aby na spotkanie wybierała się jakaś zorganizowana grupa sympatyków gości – mówi Damian Zydel z Zarządu Obiektów Sportowych spółka z o.o. w Koszalinie.

 

Trzy tysiące kibiców na trybunach - liczba robi wrażenie. Niedawno kadra grała w Koszalinie towarzysko z Francją, ale wówczas do kompletu brakowało sporo. – Za to wiosną tego roku spotkanie towarzyskie z Białorusią oglądało 2800 widzów – przypomina Zydel. 

 

Reprezentacja Węgier przyjedzie do Koszalina dzień przed meczem. – Niestety, nie udzielamy informacji, gdzie się zatrzyma – uśmiecha się Zydel.

 

Przypominamy, że wszyscy kibice będą mogli zobaczyć transmisję z tego istotnego jakże starcia. Początek we wtorek 26 września o godz. 18.20 w Polsacie Sport Extra.

 

Tekst: Tadeusz Danisz/Krzysztof Dziedzic

Fot: Aśka Żmijewska