Leszczyński pogrom

31.10.20Utworzono
/uploads/assets/2694/50389289012_000a04b52e_o.jpg
Takiego spotkania nie spodziewał się chyba nikt. Bo o ile można było zakładać zwycięstwo gospodarzy, to nie aż takim rozmiarem. Wynik świetnie jednak odzwierciedla przebieg meczu, a o tym jak leszczynianie dobrze się zaprezentowali najlepiej może świadczyć fakt, iż jeszcze w trakcie spotkania Tomasz Trznadel wziął czas tylko po to, aby pogratulować swoim zawodnikom kolejnej wygranej.

- Mamy być przede wszystkim zespołem. Dopadły nas bardzo duże problemy zdrowotne, dlatego musimy się przede wszystkim zjednoczyć. Jeśli to zrobimy, o wynik będę spokojny. Mała liczba bramek, jaką zdobywamy, nie wiąże się z brakiem sytuacji, ale ze słabszą skutecznością, a trzeba też brać pod uwagę to, że mniej bramek tracimy w porównaniu do poprzedniego sezonu – mówił Tomasz Trznadel, trener GI Malepszy.

 

- Zaczęliśmy od trzech wpadek i myślę, ze pozbieraliśmy się w porę. Zagraliśmy dobry mecz w Bielsku-Białej. Rekord nas nie połknął, zaatakowaliśmy ich w odpowiednim momencie i mimo porażki możemy być zadowoleni. Każdego rywala obserwujemy dogłębnie, znamy ich dobre strony i mimo że gramy bez publiczności, to musimy być czujni. Mam nadzieję, że wywieziemy stąd minimum punkt, ale apetyty mamy oczywiście większe – oceniał przed spotkaniem Michał Szymczak, zawodnik Gatty.

 

Słowa jedno, parkiet drugie

 

Zapowiedzi Szymczaka szybko musiały zostać przewartościowane, bo o ile apetyty mogły sięgać trzech punktów, tak już od 2. minuty trzeba było się skupić na odrabianiu strat, bowiem na listę strzelców wpisał się najlepszy strzelec leszczynian, Kacper Konopacki.

 

Jakby tego było mało chwilę później do bramki trafił Piotr Pietruszko i powoli zapowiadało się na dość jednostronne spotkanie. Zapobiec temu próbowali m.in. Daniel Krawczyk oraz Igor Sobalczyk, ale z każdą kolejną interwencją, coraz pewniej między słupkami wyglądał Michał Długosz.

 

Mur w defensywie rywali przełamał dopiero Mateusz Olczak, który nie miał innego wyjścia, jak wykorzystać idealnie wyłożoną piłkę od Sobalczyka. Ten zresztą mógł mieć dwie niemalże identyczne asysty, ale uderzenie Karola Czyszka zostało skutecznie zblokowane.

 

Do przerwy ostatecznie nie udało się strzelić bramki wyrównującej, ale statystki, które przemawiały na korzyść Gatty, mogły napawać przyjezdnych optymizmem.

 

Powtórka ze scenariusza

 

Ten można było jednak szybko schować do kieszeni, bowiem tak jak rozpoczęła się pierwsza połowa, tak samo rozpoczęła się i druga – od bramki dla gospodarzy, której autorem tym razem był Jakub Molicki.

 

Straty momentalnie mógł zniwelować Czyszek, ale jego strzał obił jedynie poprzeczkę. Zemściło się to kilka minut później za sprawą Kacpra Konopackiego, który zadał kolejny silny cios gościom.

 

Ci nie czekali długo, aby zagrać va banque. Szybkie wzięcie czasu i zdjęcie bramkarza miało poskutkować szybkim odrobieniem strat, a skończyło się kolejnymi golami gospodarzy – najpierw do bramki trafił Vitalii Lisnychenko, a na 6:1 podwyższył Pietruszko.

 

Dystans minimalnie zmniejszył Krawczyk, ale do wymarzonego, na tamten moment remisu, wciąż było bardzo daleko. Jeszcze dalej zrobiło się zresztą po trafieniu Huberta Olszaka, który nie tylko zamknął to spotkanie, ale i zagwarantował swojemu zespołowi trzy punkty oraz… ustalił rezultat najwyższego zwycięstwa leszczynian w historii STATSCORE Futsal Ekstraklasy.

 

- Spodziewalsimy się trudnego meczu, ale szacunek dla chłopaków, bo mimo chorób wygraliśmy aż 7:2. Praca w obronie, gdy graliśmy zawodnika mniej, zaprocentowała bardzo dobrze. Myślę, że to w znacznym stopniu pozwoliło nam zwyciężyć – ocenił Jakub Molicki, zawodnik GI Malepszy.

 

- Myślę, że brakowało nam trochę sił. Dużo kosztował nas mecz w Bielsku-Białej i dziś to było widać. Rywale przewyższali nas w każdym elemencie gry i musimy teraz wyciagnać z tego wnioski. Mamy teraz dłuższą przerwę, więc skupimy się bardziej na treningach, aby w następnym spotkaniu zdobyć trzy punkty – podsumował Igor Sobalczyk, zawodnik Gatty.


GI MALEPSZY FUTSAL LESZNO – GATTA ACTIVE ZDUŃSKA WOLA 7:2 (2:1)

 

Bramki: Kacper Konopacki (2, 26), Piotr Pietruszko (5, 28), Jakub Molicki (21), Vitalii Lisnychenko (27), Hubert Olszak (39) – Mateusz Olczak (14), Daniel Krawczyk (29).

 

Żółta kartka: Bartnicki.

 

GI MALEPSZY: Długosz (Charrier) – Niedźwiedzki, Olszak, Molicki, Radliński, Konopacki, Lisowski, Bartnicki, Pietruszko, Wojciechowski, Lisnychenko.

 

GATTA ACTIVE: Naparło (Olejnik) – Krawczyk, Sobalczyk, Czyszek, Elsner, Olczak, Marciniak, Szymczak, Sztaba.


Autor: Łukasz Leski

Fot. Jarosław Frąckowiak