Na pewno będzie nim AZS UŚ Katowice, jeżeli nie wygra z GI Malepszy Leszno.
Ciężko przypuszczać, aby AZS UŚ utrzymał się - na cztery kolejki przed końcem traci 11 punktów do "bezpiecznego" AZS UW Wilanów. Ale podobno nadzieja umiera ostatnia. Jednak katowiczanie oczywiście zdają sobie sprawę z trudności sytuacji.
- Nie ma co się oszukiwać, ale fakt jest taki, że przez niemalże cały sezon zrobiliśmy niewiele, żeby uniknąć obecnej sytuacji, która jest tragiczna - przyznaje Adam Jonczyk z AZS UŚ. - A utrzymanie można rozpatrywać w kategorii cudu. Jednakże każdy z nas ma ambicję i honor, o który pozostało nam walczyć w pozostałych spotkaniach.
Mecz z GI Malepszy zapowiada się jednak na bardzo trudny, bo leszczynianie grają w tym sezonie dobrze i są na siódmym miejscu. - W meczu z Lesznem wyjdziemy i będziemy chcieli się pokazać z jak najlepszej strony - mówi Jonczyk. - Tym bardziej że nie mamy już nic do stracenia. Ponadto chcielibyśmy się zrewanżować za porażkę 0:9 w pierwszej rundzie.
- Do meczu przygotowujemy się w normalnym trybie - zapewnia kapitan AZS UŚ, Tomasz Szczurek. - Nic szczególnego się nie zmienia, gramy tak jak każdy mecz w tej rundzie - o życie. Nasza sytuacja w tabeli jest tragiczna, ale wpływ na to ma niestety tragiczna pierwsza runda w naszym wykonaniu.
Istnieje też możliwość, że katowiczanie zostaną zdegradowani... jeszcze przed meczem. Stanie się tak, jeżeli wcześniej wygra Fit-Morning Gredar Brzeg lub AZS UW Darkomp Wilanów.
Tekst: Krzysztof Dziedzic
Zdj. Maciej Jurkiewicz / AZS UŚ Katowice